Oj, dzieciaczki moje drogie!
Karma to na-praw-dę rzecz trzeciorzędowa.
Choć oczywiście ważna.
Jeśli działkowicze (
to są zaprzyjaźnieni działkowcy, miałam tam też swoją działkę, ale sytuacja finansowa zmusiła mnie do sprzedaży, czują coś w rodzaju wdzięczności, bo i koty stamtąd zabierałam, i dla działek mnóstwo kasy zarobiłam) mają w miarę dobrze go karmić, to ta karma gminna jest taka sobie.
Same wiecie, że po karmieniu przez Iwonę właśnie tą karmą miał okropną biegunkę i był ogólnie rozregulowany.
Dzięki lepszej karmie u mnie i darze od valurv, no i lekom, jego system pokarmowy jest solidnie ustabilizowany.
Myślałam sobie, że jednak te gminne puszki jako "wzbogacenie"

diety będą niezbędne. Chłopak ma duży apetyt.
W sumie po pobycie na świeżym powietrzu powinien trochę pulchności zrzucić - to dla sylwetki nie jest złe.