Od poczatku pobytu u nas Rysio dostaje zastrzyki - ma koci katar. Wykryli mu rowniez duza nadzerke na jezyku. Bylo juz w miare dobrze, ale przedwczoraj wieczorem zaczal wymiotowac. To powtarza sie kilka razy dziennie. Nic nie je i nie pije. Byl juz na kroplowce, dostaje tez Cefaseptin. Podobno wymioty sa przez podraznione drogi oddechowe.
Dzisiaj dalam mu na sile troche gerbera i czekam czy nie zacznie wymiotowac. Niestety musimy isc do pracy i nikogo nie bedzie w domu.
Maly jest osowialy, tylko lezy.
Moze macie jakis pomysl albo super weta w Warszawie?