milenap pisze:a czy ten zakład nie zgodziłby sie na wyłapanie tych kotów (dla nich to sama korzyćś można powiedzieć-problem kotów z głowy)? czy nie wydadzą poprostu jakiejś oficjalnej zgody na wejście, zeby nikt nie był karany za to?
nie namawiam Ciebie. Poprostu jesli tam są koty białaczkowe, kotki niesterylizowane...to zrobi sie z tego poprostu coraz większe ognisko białaczki...i każdy kot prędzej czy póxniej umrze, zarazając wcześniej inne koty
czy nie mozna sie zgłosić gdzieś w Szczecinie o pomoc? do jakiejś fundacji, toz-u, schroniska, czegokolwiek?
problem zwierząt w zakładzie jest znany, takich stadek kotów jak wokół naszego wydziału jest kilka , zatem wszystkich kotów na terenie całego zakładu jest dużo dużo więcej , z tego co wiem czasem (raz na kilka lat ) są takie akcje z łapaniem kotów ale obawiam się że te złapane są usypiane zatem nie jest to dobre rozwiązanie, w szczecinie i okolicach chyba nie ma dobrego klimatu dla kotów (są oczywiście wyjątki jak znana tu karmicielka kotów ze sz-na)
żeby leczyć chorego bezdomnego kota też trzeba się nagimnastykować bo nie ma miejsca gdzie taki zwierzak mógłby dochodzic do siebie (niby jest szpitalik ale nigdy tam nie miejsca)
czasem ktoś sam na własną rękę wywozi kota do sterylizacji ale to raczej sporadyczne historie ...
oprócz kotów przychodzą tu też lisy i dziki i to z nimi zakład "woli" walczyć walczyć ( odstrzał co jakiś czas)...
to opwieści jak z dzikiego zachodu , prawda?