
To znowu ja! Miałam dziś jechać do schroniska po kotka! Coś mnie tknęło i wcześniej zadzwoniłam, a facet mi mówi, że nie ma żadnego małego! Na dworze spotkałam sąsiadkę i powiedziała mi, że w niedzielę wieczorem odwieżli do schroniska malutkiego, białego kotka. Był zdrowy, już sam jadł. Sąsiadka twierdzi, że pytała się czy mają dużo małych kotków, facet powiedział, że sporo i że ostatnio ludzie nie zgłaszają się po koty! Namówiłam teściową żeby zadzwoniła i spytała o kotka z niedzieli, a facet stwierdził, że już go nie ma! Ktoś go zabrał w niedzielę, bo wtedy mają duży ruch! Wytłumaczcie mi jak przez jeden dzień można było oddać kilkanaście kotów? Czy nagle cała Jelenia Góra zdecydowała się "dokocić"? Nie wierzę w cuda! I jak już wcześniej pisałam oni dziwnie chętnie namawiają na przywiezienie im kotów! Co moga znimi robić!? Handlują, usypiają? Pomózcie! Co robić! TOZ ma siedzibę właśnie w tym schronisku i nie mogę od dawna z nimi się skontaktować!