
Już mam odrobaczacze. Tylko nie dawałam w ostatnich dniach, bo jeśli chodzi o Myszkę, to trzeba znaleźć ten moment najlepszy z najlepszych, tzn. kiedy głęboko śpi - wtedy przynoszę umazaną pasztecikiem tabletkę, budzę ją i szybciutko wrzucam lek do pysia - w innym wypadku panikuje tak strasznie, że trudno sobie wyobrazić. A jak jest zaspana (oczywiście nie śpi bo by się udławiła) to da się to zrobić. No a ja dopiero od dzisiaj w południe przebywam w domu na stałe, a nie tylko krótką noc.