» Wto cze 03, 2008 5:22
We mnie opor budzi traktowanie eutanazji jako jedynej "dobrej"smierci. Tymczasem wg mnie to tylko mozliwosc, dobrze ze ja mamy, nie obowiazek jednak (!). To bardzo trudna decyzja, dramatyczna, swiadomosc 'tego momentu" nie jest oczywista, nie potrafie naprawde wierzyc ze to sie wie...choc chcialabym. Zbyt czesto jednak widze ze opiekunowie majac chorego zwierzaka czuja sie w obowiazku niemal od poczatku rozwazac eutanazje, tlumaczyc dlaczego sie na nia nie decyduja, miotac sie wciaz zadajac sobie pytanie czy postepuja wlasciwie probujac kota ratowac czy przedluzyc mu zycie. Tak jakby uspienie bylo jedyna opcja i jesli zwierze umrze samo oznacza to ze zbyt dlugo sie walczylo i nie skrocilo cierpienia.
Ja traktuje eutanazje jako jedna z mozliwosci niesienia ulgi, mozliwosc ostateczna. Czesto pisze o terapii paliatywnej jako opcji w sytuacjach "beznadziejnych", dlatego ze bardzo cenie mozliwosci jakie daje, to, co mozna zrobic gdy wydaje sie ze nic juz nie zostalo do zrobienia.
Nie uwazam jej jednak, co podkreslam, za alternatywe dla eutanazji, jak jest to czesto podnoszone w argumentacji przeciw legalizacji eutanazji wsrod ludzi. Owszem, tam gdzie terapia paliatywna przyniesie ulge bede za jej wdrazeniem, choc nie smialabym oceniac osob, ktore juz w tym momencie podejmuja decyzje o uspieniu. Sa jednak sytuacje gdzie mozliwosci niesienia ulgi sie wyczerpuja a stan, ktory jest zrodlem znacznego cierpienia i dyskomfortu dla zwierzecia, jest chroniczny i nie ma szans wyjscia ze stanu. Gdy cierpienie, ktoremu nie mozna ulzyc, prowadzi ku smierci, nie zyciu. Gdzie ostatnim, na co mamy wplyw w naszej sile-bezsilnosci jest wybor sposobu umierania.
To jest ta sytuacja, dla mnie jedyna, gdy eutanazja jest Darem.