Wczoraj Katy była u mnie odwiedzić Pata i Pataszona. Później poszłyśmy na spacer dać jedzono dokarmianej przeze mnie kotce Łacie. Wracając w przydomowym ogródku zobaczyłyśmy bawiące się kociaki. Katy tylko jęknęła - znowu kociaki, znowu niewysterylizowana kotka

. Zatrzymałyśmy się dalej kiciać. Kociaki z zainteresowaniem podbiegły do siatki. Cztery

. Wiek 12-14 tygodni. Dwa brązowe z rudym nalotem, z czego jeden ma na środku czółka rudą plamkę - jak hinduska

. Oba kociaki nie są takie bure pręgowane, tylko bardziej brązowe. I ta ruda poświata mrrrr.... To połowa rodzeństwa. Kolejne dwie (bo to raczej kotki) są białe w srebrzyste łatki (pięknie srebrzyste), a jedna ma kilka jaśniutko rudych plamek na dodatek. Taka jaśniutka, pastelowa trikolorka

obydwie mają różdwe noski. Są przecudowne.
Na obejrzeniu kociąt się nie skończyło. Katy,
szalona kobieta, stwierdziła, że musimy iść, zapytać czy mają dom dla kociaków i czy wysterylizują kotkę. Poszłyśmy. Miły pan powiedział, że domów jeszcze nie mają więc jak chcemy...

Wyłuszczyłyśmy całą sprawę, że my to tylko możemy kotkom domy spróbować znaleźć. Pozwolił przyjść z aparatem i zrobić zdjęcia. No i wtedy Katy zeszła na temat kotki i jej sterylizacji...

Okazało się, że pan jeździ z kotką na zastrzyki, ale teraz akurat nie upilnował no i są kocięta. Zaczęłyśmy namawiać na sterylkę, facet jest oporny, ale myślę, że do przekonania. Jak pojedziemy robić zdjęcia to zawieziemy mu ulotki.
Kotka i kotki mieszkają na ganku domu, biegają po ogrodzie, są dokarmiane i w miarę oswojone - jego córka się z nimi bawi.
Jak na kocięta to są już dosyć duże, ale jednocześnie tak ładnie ubarwione, że zdecydowałyśmy się dać ogłoszenia i szukać im domów.
Czy my jesteśmy normalne? Katy dopiero co znalazła domy dla dzieci Elizabeth, dwójka z nich jest jeszcze u mnie w domu, a my znalazłyśmy sobie kolejne kociaki do wyadoptowania. Kto przyjmuje zapisy do KLoPŚ?
P.S. Kto pożyczy cyfrówki???