
dokładnie tak jak rok temu

pazur obciera mu palec, on to liże i rana się zaognia

dziś miał łapkę spuchnietą jak balonik

na wieczór trochę mu to zeszło
obmylam i wysmarowałam gencjaną (teraz nie liże

i tym sposobem mam fioletowego psa

mam nadzieję że uda mi sie to jakoś zaleczyć i nie będzie trzba gnać do weta

ja siedze i probuje rozszyfrować nagranie z wykładu, na którym mnie nie było
prof mamrocze sobie pod nosem a ja chyba jestem głucha na dodatek


na dodatek ciągle użeram sie z komputerem

właśnie zbieram siły by ponownie zabrać się za pisanie...

pozdrawiam, już sie ściemnia... więc chyba lepiej zacznę
A.