Nie taki znowu dziki ale w niebezpieczeństwie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 23, 2003 13:33 Nie taki znowu dziki ale w niebezpieczeństwie

Może powinnam to umieścić w „Dzikich kotach” ale on nie taki znowu „dziki”. Chodzi bardziej o naturę kota.
A więc wątek skierowany do znawców kociej natury, osoby dokarmiające i obserwujące podwórkowe koty i nie tylko oczywiście

W okolicy, gdzie mieszkam, są same domki, dużo zieleni no i koty... Jak się okazuje większość domowych wychodzących. Na pewno jest jeden „dziki”. TataKot (stąd też Guga u mnie) , stołuje się u mnie co wieczór. Co rano w sąsiedniej piekarni, gdzie mówią na niego Rambo. Ma ok. 3 lat, nie ma ogona. I tyle jak na mnie. Uwielbia moje kicie (wysterylizowane) a już najbardziej Kicię – przesiadują sobie jedno obok drugiego w słońcu na leżakach jak stare dobre małżeństwo :love: . Nigdy nikomu krzywdy nie zrobił

A tymczasem

Przychodzi do mnie maluch z sąsiedztwa „Pani dokarmia tego bez ogona, prawda? To niech Pani go złapie a moja ciocia go uśpi”
8O Podobno zagryzł Spirytusa (kot sąsiadki, którego faktycznie musiała kilka miesięcy temu uśpić, bo wrócił, jak mi doniesiono, z „rozerwaną pupą” i nie dało się go uratować), podobno walczy z innymi kotami, podobno skacze na psiaka.

Oczywiście wstawiłam młodzieży gadkę umoralniającą :regulamin: o opiece nad bezdomnymi zwierzętami, o tym, jakie szczęście mają ich własne , że mają dom, no i że one (dzieci) tak pięknie się nimi opiekują, o tym, że jak Krystiana pobije kolega, to nie trzeba tego kolegi zaraz odstrzelić, o tym że zwierzęta jak i ludzie czasem się lubią a czasem nie itp. Dzieci poszły

A ja myślę i myślę

Nie przyszły same. Ktoś je przysłał. Ktoś dorosły. Ktoś chce krzywdy bezogoniastego. :evil:
Nie wierzę, żeby zagryzł Spirytusa. Z pewnością się nie kochali. W swym niedouczeniu tak sobie kombinuję, że zwierzaki w walce raczej rzucają się sobie do szyi a nie do, za przeproszeniem, dupy. Chyba raczej Ktoś dorwał Spirytusa i chwilkę się nim „pobawił”

Nie wierzę, w agresywność tego kota do dzieci (też takie słuchy chodzą). Krzys ma 2,5 roku i nigdy nie miał starcia z bezogoniastym. „Dzikie” zwierzę raczej będzie uciekało przed ludźmi (no... ja mogę go głaskać :) ) a bronić będzie się z pewnością przyparte do muru. Po co więc dzieciaki za nim latają? Atakowanie psa? Też nie bardzo to widzę. A że kocur z niego pełną gębą to widać, że raz drugi miał starcie tez widać... ale od razu usypiać...

Postraszyłam Policją, prawem chroniącym zwierzęta, wzięłam na litość bo zima, choroby, głód ale na ile to wystarczy? To były dzieci...

Pytania więc następujące –
-czy jestem naiwna wierząc w niewinność Bezogoniastego?
:? czy mógł Spirytusowi rozwalić d...ę?
-czy jeśli ktoś się na niego zasadzi, da radę go złapać? – mam nadzieję, że raczej kot da sobie radę pazurami i zębami z niedoświadczona osobą? :evil:
-czy ew kastracja zmieniła by sytuację? A nawet jeśli mu obetnę, to i tak źle nastawieni mogą A. O tym nie wiedzieć, B nie wziąć pod uwagę
-???
-???
-???

Co byście poradzili?

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Wto wrz 23, 2003 14:20

Komuś on się nie podoba i będzie głuchy na merytoryczne argumenty.
Jestes w beznadziejnej sytuacji.
Kastrowanie może pomóc , ale nie musi.
Kocie walki kończą się ranami na głowie (strupy) , nie widziałam powazniejszych obrażeń. Rozwalić tyłek mógł mu raczej pies.
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto wrz 23, 2003 15:06

Dowiedz się od dzieci kto konkretnie je przysłał. Będziesz wiedzieć kto ma takie idiotyczne pomysły.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto wrz 23, 2003 15:23

absolutnie nie kastrowac, tym latwiej go zlapia. Jesli pojda w zaparte zlapia go i tak, albo poleja benzyna i podpala etc :(
To o czym piszesz raczej nie moglo z kociej walki wyniknac. Podejrzewam ze koty sei pogryzly, potem zas Spirytusa dorwal kto inny.
Czy przesiedlenie wchodzi w gre?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto wrz 23, 2003 17:00

Jakieś pomieszanie z poplątaniem. Oskarżenia, jakie słyszysz pod adresem kocura nie wydają mi się prawdopodobne. Obawiam się, że to rzeczywiście jest przypadek nie tyle kociej, ile ludzkiej agresji albo przynajmniej braku zastanowienia.

Gdyby spróbować to mimo wszystko jakość odnieść - zdarzają się kocury gotowe gonić większość innych i wszczynające awantury przy byle okazji. Takie rozrabiaki. Jednak nie znam przypadku, aby jeden drugiego poważnie uszkodził (podobno się zdarza, ale to właśnie jest "podobno"). Większość kotów nie pozwala, aby dzieci się nimi bawiły - już to bywa nazywane agresją (potencjalna zabawka odmówiła posłuszeństwa). Niektóre nie uciekają też przed każdym psem (jak "każdy normalny" kot), tylko dają znać, że nie życzą sobie, aby im przeszkadzano.

Ale czy tak jest tutaj - tak naprawdę nie ma potwierdzenia.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 23, 2003 18:09

rozumiem więc, że sie ze mną zgadzacie i te oskarżenia to same bulszity

Eve-a może przy Twojej pomocy jakąs uloteczkę naskrobię?

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Wto wrz 23, 2003 21:32

Gragra
prosze Cie bardzo :))))

co bys chciala tylko
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Hana, mraucia i 55 gości