Jest dobrze. Maluchy szaleja jak moga najbardziej. Czasemto juz nie mam na nich sily-skacza po szawkach, polkach stolach i krzeslach i tylko slychac zgrzyt pazurkow przy chamowaniu. Dzisiaj rano opadly mi rece jak prawie ze schodow spadlam bo mi Zephyr sprintem pod nogami przelecial (zlosliwiec chce sie mamusi pozbyc?

). Na Niebieskiego w dalszym ciagu jako takiej uwagi nie zwracaja. Chociaz widze ze Zephyr chcialby go rozruszac bo dzisiaj pacna go lapa w ogon i jak Niebieski skierowal na niego swoje oko to Zephyr glowe w druga strone odwrocil z mina: przeciez to nie ja, co sie czepiasz.
Zephyr jest potwornie zaczepny a przy tym ma caly czas niewinna minke na pychu. Aby napsocic, aby cos zbroic, a ciekawos jego nie zna granic. Atena bardziej spokojna i nie tak zaczepna jak on ale tez bardzo ciekawska. A Niebieski? No coz, moze sie jeszcze nie rozkrecil i na niego czas przyjdzie. Jak na razie to spioch niemilosierny i milosnik wygladania przez dzrzwi ogrodowe. Pewnie troszke teskni za wolnoscia.
Ogolnie sytuacja jest jak najbardziej pomyslna. Pamietam jak przywiezlismy Zephyra i go przedstawilismy Niebieskiemu to malo sie nie zabil o drzwi tak szybko chcial wyjsc i prychal przy tym niemilosiernie. Od soboty po operacji oka i zadrutowaniu paszczucha wydobyl tylko jedno prychniecie w kierunku maluchow a maluchy wcale (chyba) w jego kierunku. Czyzby wiedzial ze juz nie mozna bo to nic nie zmieni?
