Z dniem wczorajszym zostałam oficjalnie kocią mamą

Ze Świnoujścia przywieźliśmy najsłodszą kiciunię na świecie

Jest prześliczną 10-tyg. Devonką o umaszczeniu: czarny srebrzysty tabby centkowany z białym

. Na imię ma Abi. To mój pierwszy kotek w życiu i przyznam szczerze, że trochę się bałam. Przez te kilka tygodni oczekiwania starałam sie zebrać maksymalnie dużo informacji o opiece, żywieniu i wszytkich ważnych sprawach dotyczących kociego domownika. I gdyby nie to forum wiele moich pytań nadal było by bez odpowiedzi. Duże "dziękuję"

Na szczęście Kiciunia spisuje się na medal tak jakby chciała powiedzieć "nie martwcie się, razem damy radę"
Podróż zniosła bardzo dobrze mimo, że do jej nowego domku jechała ponad 370km. O transporterku nie chciała słyszeć

Po zwiedzeniu tylnej kanapy samochodu ulokowała się na moich kolanach i resztę podróży przespała

Gdy w domu wypuściliśmy ją na podłogę trochę się bała i schowała się w łazience. Jednak ciekawość zwyciężyła i po 15 minutach wybrała się na zwiedzanie

Po około 2 godzinach zjadła grzecznie jedzonko , skorzystała z kuwety i wskoczyła do naszego łóżka. Było oczywiste, że nie będzie miała innego miejsca do spania
W nocy głównie spała ale nie obyło się bez zwiedzania. Zachowywała się jednak jak mała dama i była cichutko

W końcu zasnęła przy moim policzku mrucząc mi do ucha
Rano siedzieliśmy z TZtem z takimi minami

a ja jeszcze z taką

Abi zaskoczyła nas bardzo - nie boi się nas, jest ufna, prawie wogóle nie miauczała, trochę tylko nawoływała mamę i siostry. Potem siadła z miną "ok, jestem sama ale Ci dwunożni nie są tacy źli, zrobię słodkie oczka, poprzytulam się i będą leżeć u moich stóp, ha". Jak pomyślała tak zrobiła i teraz ma w nas swoich dożywotnich wielbicieli
Jak tylko wywołam film, niestety nie mam cyfrówki, dołączę zdjęcia.