[LU] Betty - wychudzona persica cd w dziale KOTY

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 06, 2008 10:56

Widziałam Becinkę dzisiaj rano :wink: i potwierdzam Kicia naprawdę wygląda lepiej :D .

:ok: za kocinkę i żeby jednak pomylili się z tym guzem.

Beata B.

 
Posty: 647
Od: Pon sty 01, 2007 17:23
Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz

Post » Wto maja 06, 2008 14:29

Beci już w domu. Opchana recovery, bo nowy model sondy jest lepszy, w dodatku już mogę ją karmić większymi porcjami, za to rzadziej. Ozywiście siedzi u mnie na kolanach, a jakże :lol:

W lecznicy zrobiła kupę, została trochę umyta, ale jeszcze co nieco trzeba odmoczyć. Wyniki badań kwi są w porządku.

A teraz gorsze wiadomości. Beci ma kilka guzów, m.in. na żebrach (to nie jest złamanie) i na tylnej łapce, na którą utyka.

W przyszłym tygodniu radiolog opisze zdjęcia, pewnie też wybierzemy się na jakąś kontrolę.

Można zrobić biopsję i zbadać wycinki guzów. To nie jest poważny zabieg (mowa o guzach "na wierzchu", nie tym w płucach). Mogę zamówić wizytę u dr Jagielskiego.

Co o tym sądzicie?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 06, 2008 14:32

myślę, że można. jakby coś, to się dorzucę do rachunku :)

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto maja 06, 2008 14:33

Ja to myślę, że to chyba jedyna opcja, żeby dowiedzieć się, z czym się ma do czynienia...
Jeśli tylko stan Beci na to pozwoli.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 06, 2008 14:38

puss - na razie wetka nie pozwala wywozić Beci... Na razie weci nie dają jej więcej niż kilka miesięcy życia, chociaż oczywiście wszyscy, którzy ją widzieli, mają nadzieję, że jej się uda nas zaskoczyć.

Wszyscy ją uwielbiają, naprawdę. Jest kochana, grzeczna. W lecznicy nie siedziała w klatce tylko w pokoju socjalnym :D

Być może, jeżeli ona jednak ma raka, do końca będzie karmiona sondą.



Dziękuję meggi za podwózkę do domu!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 06, 2008 14:43

Jana, ja nie podejrzewam, żeby Betty można było szybko przetransportować... ja po prostu chcę ją wesprzeć na odległość tak jak mogę.

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto maja 06, 2008 14:46

puss pisze:Jana, ja nie podejrzewam, żeby Betty można było szybko przetransportować... ja po prostu chcę ją wesprzeć na odległość tak jak mogę.


:D :D :D

Ja wiem, tylko niedawno pytałaś, a ja miałam wetów zapytać. No to mam taką odpowiedź.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 06, 2008 14:48

mhm :oops: 8) :wink: bo ja trochę niekumata już o tej godzinie jestem :oops: :wink:

puss

 
Posty: 11740
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto maja 06, 2008 17:17

Ta nowa sonda to może i fajna jest, ale nie dla mnie :twisted: Kiepsko się ją otwiera i ulewa się z niej łatwo :twisted: cała jestem w recovery po każdym karmieniu :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 06, 2008 17:22

Jana pisze:Ta nowa sonda to może i fajna jest, ale nie dla mnie :twisted: Kiepsko się ją otwiera i ulewa się z niej łatwo :twisted: cała jestem w recovery po każdym karmieniu :twisted:

:twisted: może Becia chce się z Tobą podzielić jedzonkiem?? :D

Jeżeli jest możliwość zrobienia biopsji to myślę, że trzeba to zrobić.Nie wiem, jak to wyglada finansowo, ale jakby co - nazbieramy :wink: Dla wyjatkowo wyjątkowej kotki!

Misiu

 
Posty: 1268
Od: Wto paź 18, 2005 8:37

Post » Wto maja 06, 2008 18:03

Jeśli biopsja nie pogorszy stanu Beci, to warto ją zrobić i wiedzieć, na czym się stoi. Czy sprawa jej żuchwy ma z tymi guzami jakiś związek? Bo tak jakby przy kościach one się pojawiają. A ten rzekomy chip to też guz?
W schronisku Becia uchodziła za kocura kastrata, a tak naprawdę to jest wysterylizowana?
Zagadka goni zagadkę, ale najważniejsze, że kicia się odżywia i jest zadowolona.
A Jana zdobyła unikalną na forum sprawność karmicielki sondą :D
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto maja 06, 2008 19:46

popieram biopsję....jeśli lekarze nie widza zagrożenia tym zabiegiem(kasa się znajdzie) :D
Serniczek
 

Post » Wto maja 06, 2008 22:16

Trzeba zrobić jak najszybciej.Czy o szczęce coś mówili :?:
ObrazekObrazekhttp://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=131880&p=7865586#p7865586

MAGDZIOL

 
Posty: 1969
Od: Wto paź 10, 2006 18:53
Lokalizacja: Warszawa-Włochy

Post » Śro maja 07, 2008 7:32

jak Beciak dzisiaj??? :D
Serniczek
 

Post » Śro maja 07, 2008 9:05

Beciak nieźle. Obrażona jest na mnie, bo wczoraj znowu jej mordkę myłam, a ona tego nie cierpi :roll: Ale muszę, bo jest bagno. Od długiego czasu osiadały na sierści bród i resztki pożywienia, to świetna pożywka dla bakterii i grzybów, takich jakie pojawiają się przy "tłustej bródce". Pod tym skóra jest biedniutka, zmacerowana. Domycie tego zajmie sporo czasu, ale już jest o niebo lepiej i czarne syfy już nie pojawiają się na całości, tylko w niektórych miejscach (tam, gdzie nie do końca udało mi się ją domyć). Na przykład nosek już jest jasny i czysty :)

Przyklejona jest do mnie wciąż, chociaż wczoraj zdradziła mnie na trochę z TŻem :twisted: Odkryła, że fajne jest łóżko, spała ze mną w nocy. Moje koty obrażone.

Wczoraj wieczorem była troszkę smutna, uświadomiłam sobie, że jeszcze nie dostała tolfki. Po zastrzyku widać było poprawę samopoczucia.

Planujemy badania różne. Na szczęście Beci nie jest nerwowa, fantastycznie znosi wizyty w lecznicy i nie przejmuje się nawet bolesnymi zastrzykami. To mi daje duży komfort psychiczny, nie męczę jej.

Być może są osoby, które zastanawiają się jaki jest sens tego wszystkiego. Utrzymywania przy życiu kota, który praktycznie nie ma szans. Czy ona się nie męczy, nie cierpi. Czy warto poświęcać siły, czas, finanse na (chyba) starą, schorowaną kotkę bez perspektywy trwałego wyleczenia.

Sama się zastanawiam nad tym codziennie.

Beci musiała wiele przejść, wiele już wycierpiała. Z pełnym brzuszkiem, czystą mordką, na czyichś kolanach albo łóżku czuje się o niebo lepiej niż w schronisku. Chyba zasługuje na te kilka miesięcy życia w komforcie i sytości? Chyba warto...


Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości