Moim teściom bardzo spodobała się nasza Tala. Stwierdzili, że persy są takie śliczne, że sami, choć wcześniej krytycznie nastawieni do adopcji kota zechcieli mieć takiego kudłaczka. No i nadarzyła się "okazja". Pewne młode małżeństwo postanowiło oddać swoją 5 letnią czarną kotusię, podobną do persa (jest o tym trochę na koci-łapci). No i teściowa widząc jej fotki zakochała się i stwierdziła, że po kota pojedzie. No i pojechaliśmy - wczoraj wieczorem.
Ogólnie bardzo fajnie wypadło spotkanie, bardzo mili ludzi, bardzo ciepło się z nimi rozmawiało. Koteczka oczywiście od razu się nam spodobała. Wiedzieliśmy jakie ma zwyczaje, co lubi, czego nie. Koteczka spokojnie jechała do domu u mnie na kolanach i wszystko byłoby świetnie, ale...
Kotka od wczoraj nie wychodzi zza mebli w kuchni. Wyszła jedynie w nocy jak nikogo nie było, a rezydentki były zamknięte. Rano jak Megana dostałą się do kuchni, Tekila od razu na nią naskoczyła i się koty pobiły, aż sierść leciała. Druga kota Tekilę olała, poszła tylko do swojej michy, pojadła, popiła i poszła spać.
Nie wiem jak to będzie, bo jak na razie Tekila nic nie zjadłą, nic się nie napiła, zrobiła tylko kaktusa do swojej kuwetki. Siedzi cały czas za szafką, nie można do niej podejść, nie można wyciągnąć doniej ręki, bo w ruch idzie łapa z pazurami i zęby. TŻ ma już ślady, teście jeszcze nie.
Jak Tekila na chwilkę wyjdzie to na wszystkich syczy, warczy, teść wchodząc do kuchni zasłaniał nogi reklamówką...

Nie mam zielonego pojęcia co robić. Tekila jest tak strasznie agresywna, że teście się boją. Nie mówiąc o Meganie i Felicji, które jak chcę iść na balkon, teśc musi przenosić na rękach.
Co mam robić? Przecież nie zawiązę kota z powrotem do Makowa! Chociaż być może nie będzie innego wyjścia. Zobaczymy jeszcze przez kilka dni, ale Tekila też się przecież męczy. Szkoda mi jej.
Gdyby walczyła tylko z kotami, to nie byłoby tak źle, ale ona walczy z nami wszystkimi!
