
niestety nie mam jak pomoc finansowo

ale ciesze sie, ze Betty trafila do Warszawy - jestem pewna, ze tu sa wieksze szanse na zdiagnozowanie... weci nie tak szybko (zwlaszcza Ci, ktorych znamy) spisuja kota "na straty" mimo wielu mozliwosci (diagnozy)
patrzac na Betty widze moja Bajeczke, chudziutka i malenka mimo, ze miala ogromny apetyt i pieknie jadla...nie miala szans w schronisku z powodu problemow z dziaslaami, za tym poszla watroba, za tym zoltaczka plus brak sterylki
a teraz jest odchuchana i przekochana
i tego zycze Betty
Jana - na ktora jutro jedziesz do weta? jesli to nie jakies bardzo poranne godziny, to moze pomge pomoc przynajmniej w transporcie???
jakby cos daj znac, telefon znasz

