Witamy wszystkich
Padałam na twarz w weekend (dziś się zbyt wiele nie zmieniło - byle do środy

)
Muszę wprowadzić w domu niestety totalny zakaz miauczenia dla TŻa (no bo my sobie tak pomiałkujemy

- do siebie

, albo tak po prostu

) Hmm...no....i....piłowalismy listwy podłogowe, a ten mi tak zamiauczał, że myslałam, że Rudy mu pod piłę wlazł, czy co
No i powoli zabieramy się do zabezpieczania okien dachowych, żebyśmy nie padli latem
Wyglądałam sobie przez okno z Mijką (trzymaną) i było OK. łapeczki oparte o krawędź i sie rozgląda. Przylało toto czarno-białe cuś i tez kciało, to też trzymam, ale toto już grzeczne nie chciało byc i po chwili już próbowała wyjść na dach. No trzymałam paskudę, ale trudno odhaczyc kota od krawędzi okna

.