Wsrod wielu zwierzakow ktorym udalo mi sie znalsc domy, kilka zostalo u mnie bo byly albo chore i nikt ich nie chcial, albo byly bure, czyli zbyt pospolite..... a ze zwierzakow potrzebujacych cigale przybywa , a chetnych domow na nie nie ma jestem coraz bardziej przerazona....
Za szybko sie zakochuje.... za bardzo przwiazuje sie do kota ktory jest u mnie np 2-3 tygodnie...Wydaje mi sie jakby byl juz moj... jakbym musiala oddac w nieznane ktoregos ze swoich ukochanych zwierzakow...Kosztuje mnie to tyle nerwow i nawet.... boli....
Jednka odzywa sie gdzies jeszcze ten zdrowy rozsadek, ze jakis umiar musi byc.... ze z ciezko zarobionych pieniedzy przez rodzicow bardzo duzo idzie na zwierzaki....a barkuje na nas.... ze sprztania w domu jest tyle co w schronisku a glownie spada to na moja mama bo ja musze isc sie uczyc casem ,albo do pracy..
eh kurcze strasznie zamieszalam chyba.... tyle myskli w glwoie i nie bardzo wiem czy ktos bedzie wiedzial o co mi chodzi....
Jak wielu z wa s to robi, ze przygarnie jakiegos kota.... przez dlugi czas go ma , ale potem wie , ze trzeba go oddac ... znalesc mu dom???
Jak wam sie udaje sobie z tym poradzic???
6 sliczna kicie mam od 11 dni.... jest taka kochana i cudowna ze szok....
a jutro ukarze sie ogloszenie w gazecie....
Juz boje sie tego, ze ktos zadzwoni.... boje sie tez tego ze nie zadzwoni nikt.......
To wszystko jest takie trudne....
ja wiem , ze sa w zyciu trudniejsze rzeczy.... ale chciala sie z wami tym podzielic ....
czy ja jestem swirnieta???
