Matahari na swoim wątku tzn na wątku swoich kotów napisała:"a Tekla to paskud i rozrabiacz... ale głaskana mruczy chwilami nieśmiało jakby zdziwiona, że to taka przyjemność i że duży nie robi nic złego..."
Obserwując Grudzię i Helcię człek "widzi" jakże różną przeszłość tych kotów.Helcia niczego się nie boi,jest ciekawska,człowiek i pies jej się wyłącznie dobrze kojarzą (no chyba,że człowiek chce podstępnie wyczesać portki),niespodziewany hałas nie robi na niej wrażenia, pogłaskana w czasie snu wywala brzucho i dalej śpi itp,itd.Rozpieszczona od urodzenia.
Grudzia po podwórkowych przejściach jest stale czujna,ostrożna,jeśli ktoś jej wejdzie w drogę-zawraca (ma nas za czarne koty,czy co?),lęka się gwałtownych ruchów i nagłego hałasu,niespodziewanie pogłaskana-wzdryga się,gdy śpi a ja po cichutku do niej zagadam lub pogłaszczę-natychmiast się budzi...sprawia wrażenie(dokładnie tak,jak napisała matahari)zdziwionej,że nie dzieje się jej krzywda.Nie ukrywam,że chwyta mnie to za serce i szepczę,że teraz już nikt nigdy jej nie skrzywdzi...Po czym podnoszę się na pół sekundy z fotela sięgając po gazetę,opadam z powrotem i z tyłu dochodzi mnie zduszony koci wrzask...I jak kocisko ma uwierzyć ludziom?

Swoją drogą jakim cudem ten pulpet potrafi się tak szybko poruszać???