Teraz bedzie historia z cyklu wspomnienia. Juz od dosc dawna opisuje zabawne historie o moich kotach i ostatnio przegladajc piliki znalazlam kolejna moim zdaniem warta uwagi i usmiechu 

 . Kiedys wyslalam ja na pl.rec.zwierzaki, wiec jak ktos czytal to z gory przepraszam 

 .
HrupTak miala wtedy jakies pol roku, Brucek rowniez, RySia jeszcze z nami nie bylo. Wyczynialy straszliwe rzeczy jak byly male 

 A teraz <tadam>
Pisurassa HrupTak  Data:2002-03-20 03:53:22 
Hrupka piszac oglednie zrobila kariere klozetowa. Dzieki jednemu, za to spektakularnemu wystepowi w muszli (bynajmniej nie operowej) dorobila się pseudonimu arystycznego Pisuaressa. 
HrupTak zawsze byla kotka rozmyslajaca, robiaca nieustanne pomiary i wyliczenia  oraz rozwazajaca wszystkie mozliwosci na plaszczyznie lepkowej, wykonanie zostawiajac bratu. Od dluzszego czasu obiektem jej obserwacji stala sie ubikacja, a szczególnie chwile kiedy oproznialismy ich kuwete wyrzucajac bryly zasikanego zwirku.
Mala czesto podchodzila do muszli, stawala na dwoch lapkach i zagladala wglab klozetu, marszczac znaczaco nosek. Potem siadala niedaleko i oddawala sie rozwazaniom. 
Dwa dni temu (zapewne wskutek wstrzasu lepetyny, którego doznala podczas zabawy ze stuknietym Bruckiem) HrupTak podjal zyciowa decyzje...Siedzialam przy ubikacji oprozniajac kuwete, a w pewnej chwili ujrzalam przefruwajacego blyskawicznie przed moimi oczami HrupTaka, który wyraznie wycelowal swoje ladowisko w srodkum otwartej ubikacji( 

 ). Oczywiscie HrupTak zacumowal tam gdzie sobie dokladnie wyliczyl, czyli....
Na srodku ubikacji ujrzalam Koteczke z lapami zamoczonymi po kostki w wodzie, w ktorej wlasnie rozpuszczala sie kolejna zasikana brylka zwirku.
"HrupTak w moczu 

 " znieruchomial z szeroko rozstawionymi lapami (kazda w innym kierunku), a jego pyszczek i rozwarte szeroko oczy wyrazaly: "o #$$%%^#& co sie tu dzieje  

 , przeciez mialo byc zupelnie inaczej.....co TERAZ mam zrobic??!!??!!" Moje pytanie: "jak to mialo byc inczej, czego się spodziewalas?!" HrupTak majstetycznie zignorowal nadal stojac nieruchomo w w/w pozycji.
Oczywiscie szybko zainterweniowalam, zas slynna SzamboNurka po postawieniu na podlodze usilowala oderwac sobie konce lapek (czytaj dowody straszliwej porazki 

 , potrzasajac kazda z nich w innym rytmie. Umylam i wytarlam jej te lapki i Kocina oddalila sie, trzymajac jednakze je daleko od siebie i Brucka, ktory przypadkiem przegapil cala akcje.
Tego dnia koty po wyjsciu z lazienki wygladaly tak:
Brucek lekko nasaczony woda z kranu, ktora sciekala mu po brzuszku Hrupka z mokrymi stopkami posmierdujacymi moczem.
Czy Wasze Koty miewaja lazienkowe pasje?;-)