Zu i Mru - duetu już nie będzie... :-(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw mar 20, 2008 8:19

*anika* pisze:co u Zuzi i Mru? :)

mam nadzieję, że już się kotecki dogadały i śpią razem 8) :wink:

Tak pięknie to jeszcze chyba długo nie będzie :( bo jak, bardzo trafnie określiła to Boo, entuzjazm Mru przerasta Zuzę bardzo mocno:roll:
Ale jest już dużo lepiej.
Chociaż Zuza nadal dużo syczy i ucieka na parapety, to nie wygląda specjalnie zestresowaną. Często z dużym zainteresowaniem obserwuje szaleństwa i wyczyny Mru :lol: Daje się wciągnąć w zabawę: w łapki, ale tylko w układzie: ona na krześle, Mru na podłodze, i tylko na bardzo krótko. Nadal jednak unika zbyt bliskiego kontaktu. Najbardziej się zbliżają do siebie jak napełniam miseczki :lol: Ale ciągle muszę pilnować, żeby Mru nie pożarł zuzinej porcji :twisted:
Mru, chyba trochę jest zawiedziony brakiem bliskości z Zu :( Rozrabiaka z niego niesamowity :lol: Nam się to strasznie podoba :lol: tylko Zuzu niestety nie :(
Ostatnio edytowano Czw mar 20, 2008 14:18 przez Trucia-mama, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw mar 20, 2008 10:31

Tak sobie wspominałyśmy z Baśą Zuzu ostatnio. Ona była jednym z najbardziej "dymiących" kotów w schronie. Ganiała koty, nie dopuszczała do miski. Przenosiliśmy ją z boksu do boksu, by dobrać towarzystwo które generalnie będzie miało w nosie jej zapędy przywódcze. Na ostatnich stronach jej wątku adopcyjnego są takie ładne zdjęcia jak siedzi u Baśi na kolanach. Niestety próba wstania z krzesła i "zrzucenia" Zu z kolan, skończyła się dla Baśi nie wesoło :wink: Zuza rządziła!
Co się stało? Co tak bardzo ją zmieniło? Może, ciężka i długa droga do domu? Dwa "tymczasy" po drodze? Nie wiem.

Ale głęboko wierzę, że Mru powali Zuzu swoją miłością i dobrocią młodego serca i za to trzymam kciuki wielkie :)
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw mar 20, 2008 12:44

Przyznam, że jak mi Kasia1 opowiadała, że Zu rozrabiała w schronisku, to nie bardzo w to wierzyłam :wink: Faktycznie: dziwna taka odmiana 8O
Zu nawet jak bardzo się ją wkurzy, to ugryzie bardzo lekko i krótko, i zaraz liże, jakby przepraszała...
Kasia się z Zu przeprowadzała i opowiadała, że "pierwsze dni po przeprowadce należały do Zu". U nas Zuza w 2,3 dniu pobytu też była nadzwyczaj aktywna (galopowała) i przytulna... Pisałam, że jest szczęśliwa z powodu powiększenia metrażu :roll: Może duży stres mobilizuje ją do walki, a Mru nie traktuje jak stresa i tylko opędza się niczym od uprzykrzonej muchy :lol:
Nie mam zbyt dużego doświadczenia z kotami. (Zu jest piąta w moim życiu. 1 (Max) i 3 (Picek) po 3 lata, a 2 (nie miał imienia) i 4 (Trucia) były bardzo krótko). Dla mnie Zu jest wyjątkowa ze względu na charakter. (Mój mąż też tak uważa.) Wiedzieliśmy to już po pierwszym dniu. Mru jest u nas 5 dni i na razie nie odkryliśmy cech niezwykłych. Po prostu: ciekawski i rozbrykany koci podrostek, o słodkim pyszczku i spojrzeniu, przez które można mu każdą psotę darować :D
Martwię się jeszcze, że Zu nadal wylizuje sobie mocno futerko, za mocno: robi się w tych miejscach biała :( Na szczęście nie aż tak, że do łysej skóry...
Poza tym od czasu do czasu, ale nie więcej niż raz dziennie, wykonuje coś takiego, co przypomina odruch wymiotny, ale nie wymiotuje tylko na końcu oblizuje sobie nosek, tak jakby w czasie tych skurczów coś z niego wyleciało. Zastanawiam się, czy to nie jest przez przypadek kaszel. Nie wiem jak wygląda kaszel u kota. Czy jest podobny do odruchu wymiotnego :?:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw mar 20, 2008 14:45

Po mojej Domce i Gulaszu Domino76, zauważyłam, że dymki są jakieś takie bardziej "wątłe", wrażliwe. I to dziewczynki bardziej niż chłopcy. Domka na ból, stres reagowała wylizywaniem się. Z bólu wylizała się do łysa :(
Ten odruch wymiotny obserwowała już "pierwsza" Kasia. Z tego co kojarzę, nie doszli z wetem do przyczyny. To niby wygląda jak kłaczek w gardle, ale ciężko mi się wypowiadać.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw mar 20, 2008 14:59

Spróbuję przekonać Męża do zakupu Feliwaya. Biorąc pod uwagę cenę i wielkość naszego domu, pewnie bez 2 nie ma co startować, nie wiem czy mi się to uda :(

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw mar 20, 2008 20:14

Oj ta nasza Zuzka, królewna z niej i tyle :D , ale skoro próbuje się ciutek bawić z Mru to i tak postęp.
Obrazek

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw mar 20, 2008 20:44

Trucia-Mamo, zakręciła mi się w oku łezka wspomnień i wzruszeń sprzed miesiąca. Ależ się denerwowałam! Życzę Ci całym serduchem, by w Twoim domku było tyle samo kociej miłości, co w moim - albo nawet jeszcze więcej :D :D
Aniada
 

Post » Wto mar 25, 2008 9:23

Obrazek
Spóźnione życzenia wielkanocne: jak najszybszego nadejścia wiosennego ciepełka!!!

U Mru: wszystko w jak najlepszym porządku. Nie zdążyliśmy tylko odwiedzić weta przed świętami, w kwestii szczepienia. Jak dobrze pójdzie to może zdążymy dzisiaj.

U Zu: malutkie postępy względem Mru :D i dalsza regresja względem Dużych. :cry:
Wczoraj rano: 5 minut razem na jednym parapecie! - jutro wstawię foto.
Wczoraj wieczorem: pierwsze przyuważone lizanko. Mru pochłonął swoją kolację, podczas gdy Zuza myślała nad swoją (niestety sparzona wołowinka nie wydawała się jej tak atrakcyjna jak surowa). Mru podsunął się do miseczki myślicielki, na co ta LIZNęłA łepek Mru :D, po czym pacnęła go dwa razy w ucho, a następnie oddaliła się nieśpiesznym krokiem.
Dzisiaj rano: pierwsze zapasy, choć z położonymi uszami ale bez syczenia ze strony Zołzuli :lol:

Niestety: nie ma mowy o spaniu Zu w naszym łóżku, chyba, że zamkniemy drzwi, nie ma mowy o relaksie na kolanach :( No i to unoszące się w powietrzu zuzine futerko :( :evil:
Nawet Największemu jest już tak naszej stresuli żal, że wydał przyzwolenie na feromony :o
Teraz to ja nie jestem zdecydowana. Boję się, że nawet dwa dyfuzory mogą nie starczyć :( Może spray będzie lepszy w takim układzie :?: :?: :?:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Sob mar 29, 2008 8:31

Jakieś postepy?
Obrazek Obrazek

evalla

 
Posty: 3605
Od: Pon lis 05, 2007 19:46
Lokalizacja: Ostróda / Warszawa

Post » Pon mar 31, 2008 7:38

Truciu, czekamy....
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Pon mar 31, 2008 16:28

tak jest czekamy :)
Obrazek Obrazek

evalla

 
Posty: 3605
Od: Pon lis 05, 2007 19:46
Lokalizacja: Ostróda / Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 16:18

Przepraszam wszystkich czekających :oops:
Po prostu nie wyrabiam na zakrętach. Wiedziałam, że nadejdzie ten czas i w końcu niestety nadszedł :( a tyle powinnam tu napisać. Chociażby po to, żebym później mogła sobie to wszystko sama przypomnieć, za nim wyciągnę ręce po trzeciego futrzaka :twisted: Ciii, żeby Największy nie usłyszał
Miałam potężną chwilę zwątpienia. Rozważałam zakup Feliwaya. Jeszcze nie kupiłam. Za to kupiłam literaturę pt. "Koci detektyw" i im więcej miałam przeczytane tym bardziej dochodziłam do wniosku, że biorąc Mru unieszczęśliwiłam Zuzę raz na zawsze :cry: I właśnie wczoraj siedziałam tak sobie wieczorkiem i czytałam. Siedziałam na jednym końcu wielgaśnego wypoczynku, na drugim końcu drzemał Największy, a Mru asertywnie rozciągnął się gdzieś w połowie. I wtedy stało się: Zu się przełamała. Tzn. zeszła ze swojej parapetowej fortecy i ułożyła się koło moich nóg. Mru oczywiście od razu zmienił swoje położenie na: 50 cm od Zu. Powinno rozlec się SSSYYY i WRRR, i kosi łapki, i Zu powinna wrócić w te pędy na parapet. I... nic takiego się nie stało. 8O 8O 8O Mru ułożył się koło Zu i spały tak razem, co najmniej pół godziny 8O 8O 8O Może spały by tak nawet dłużej, ale jak można spokojnie spać w błyskach flesza :wink:
Czasu na pisanie mocno mi brakuje ale aparat w najważniejszych chwilach działa sprawnie i mam nadzieję, że niedługo uda mi się zmontować mini foto reportażyk z naszego dokocenia.
Niestety są chwile, które trudno uchwycić np: wczorajsze odkrycie Mru. Najszybszy fotoreporter nie dał by rady... Otóż dopiero wczoraj Mru odkrył naszego domowego prawdziwego potfora. Potfór był ostatnio trzymany z daleka od drzwi balkonowych, bo robił tam prawdziwą demolkę. A wczoraj pojawił się z nienacka. Takiej reakcji i akcji ze strony Mru jeszcze nie widzieliśmy. Gdyby mieć samochód z takim "zrywem" jak wczoraj wyrwał Mru, to ... ale żaden wyścigowy obrotomierz nie ma takiej skali... 8O 8O 8O W ciągu setnych sekundy Mru znalazł się za wypoczynkiem i nie wystawił nosa przez całe strasznie długie: 3 minuty... Dodam, że Mru do tej pory nie pozostał w ukryciu dłużej niż 3 sekundy :lol: Dodatkowo na "wejściu" na miejsce ratunku, przytrafiło się popuścić parę nieładnie pachnących kropelek :oops: a tak ciężko jest zakopać takie kropelki w podłodze ze śliskich paneli :?
Tak straszny jest nasz potfór (!) potocznie zwany Szarkiem :twisted: Zu odkryła go dużo wcześniej (foto na str 4) i sprawę załatwiła po królewsku - odchodząc dostojnym krokiem na miejsce królewskiego wypoczynku :lol:
Zu niestety nadal łysieje i mocno się wylizuje, aczkolwiek nie do gołej skóry. Przypomnę, że krew i USG niedawno robiliśmy i było OK. Nie wiem czy to przeprowadzka i kilka wizyt u weta nie wywołało u niej takiej reakcji, więc za nim znowu zaczniemy męczyć kotkę wetami, jeszcze się wstrzymam. :(
Cioteczki, proszę o cierpliwość, bo naprawdę ciężko mi ostatnio ale pomimo wszystko jest super, że mamy Zu i Mru :D :D :D

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro kwi 02, 2008 17:55

czyli sprawdziła się zasada że brak wieści to dobre wieści :)
i oby tak dalej tzn z dokoceniem. Bo Zu moglabym juz przestać się wygłupiać. Idzie wiosna ale to zupełnie nie powód takiego gubienia futra...
:ok: za powrót do zdrówka.
Obrazek Obrazek

evalla

 
Posty: 3605
Od: Pon lis 05, 2007 19:46
Lokalizacja: Ostróda / Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 13:18

Uffff. Kasia ty diablico :wink: ty to mi zawsze strachu napędzisz. Jak zaczęłam czytać to się przestraszyłam, no ale środek nie najgorszy. Tylko czemu ta Zuzka się tak liże ?
Obrazek

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw kwi 03, 2008 19:35

Truciu jeżeli (tfu tfu tfu tfu tfu) dojdziesz do wniosku, że nic nie będzie z Mru i Zuzi (przyjaźń) to zawsze może wrócić.

Mam nadzieję, że jednak nie dojdziesz do takiego wniosku :)

Czekam na zdjęcia 8) :twisted:

Kociareczka

 
Posty: 3133
Od: Pon mar 13, 2006 12:44
Lokalizacja: Warszawa - Praga Północ

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kota_brytyjka i 37 gości