Koć & Pluszon. Gościnnie GłodekSmrodek

[redaf]

przykladowo zamiast doczesnych prostych uciech , moglby postawic na rozwoj duchowy, np. sztuke glebokiej medytacji

Mnie by to na pewno wielu problemów zaoszczędziło

[Aleba]

umaszczenie jak u Tygrysa, tylko mordka inna

Ano.
Wyraz mordki tak jakby inteligentniejszy

[redaf]

Wyraz mordki tak jakby inteligentniejszy

Że się niby nie dał złapać?

[Aleba]

Wyraz mordki tak jakby inteligentniejszy

Że się niby nie dał złapać?

Że jeszcze nie uległ Twoim wpływom

[redaf]

Że jeszcze nie uległ Twoim wpływom

Za krótko się widzieliśmy żebym mogła na niego cokolwiek wywrzeć. Wpływa na przykład

[gattara]

Po mamusi chrzestnej to one mają tylko wyraz pys.. ekh twarzy.

Plus jedwabiste futerko.
Plus wrażliwość na piękno.
Plus mentalną otwartość na bodźce.

Taaaa

[redaf]

Zupełnie zapomniałam, że wiszę wam ostatni odcinek opisania świata "Yak Mrożony do domu yechały..."

Jesteśmy w momencie kiedy Meg bardzo skutecznie złapała przed kanapą w salonie mnie i prawie skutecznie przed toaletką w sypialni Koć

Wiedźmak niezagrożony, bo Meg własnie łapała Koć wyprysnął zza toaletki z nadświetlną.
I skwasił swoją Wielką Ucieczkę.
Wbiegł prosto na taras.
Tu go miałyśmy - zamknąwszy szybko drzwi!
Prawie.

Najpierw na front poszedł pierwszy oddział uzbrojonych komandosów.
Znaczy dottore Aleba z ręcznikiem.
Natychmiast dostał back up - nadbiegła Walkiria Meg z rozwianym włosem i drugim ręcznikiem.
A ja sobie stoję za szybą i spokojnie oglądam pandemonium, które się na tarasie rozgrywa.
Ręczniki - ziuuuuu! ziuuuu!
Wiedżmak - fruuuu! fruuuu!
W pewnym momencie Meg bohatersko odrzuciwszy ręcznik chciała wiedźmaka odręcznie capnąć.
No to przebiegł jej po ręku ślad znacząc pazurem
Fajnie się to oglądało!

Ale że się zbliżał czas odjazdu pociagu należało podjąć odpowiednio skuteczne kroki.
Weszłam na taras dzierżąc w rękach sweter.
Zarzuciłam na przebiegającego wiedźmaka.
Zelżył mnie słownie, ale nie czynnie.
No to go do transportera z rudalonem wpakowałam.

Z pewną taką ulgą wieziemy całe towarzystwo na dworzec.
Karcąc Meg za każdym razem, kiedy w lusterku widzę, że wsadza paluch do transporterka
Nie ma miejsca do parkowania przed Centralnym, więc zostaję w samochodzie, a dottore Aleba idzie wpakować komplet do pociagu.
Ale o tym to już niech ona sama napisze...

[moś]

No nie, Redaf, ja chce wiedziec co dalej

[varia]

Weszłam na taras dzierżąc w rękach sweter.
Zarzuciłam na przebiegającego wiedźmaka.
Zelżył mnie słownie, ale nie czynnie.
No to go do transportera z rudalonem wpakowałam.

Całą zabawę zepsułaś.

[varia]

No nie, Redaf, ja chce wiedziec co dalej

Cześć mosiu.
Jak się masz?

[redaf]

No nie, Redaf, ja chce wiedziec co dalej

Teraz to już dottore powinna napisać.
Moś nie denerwuj się.
Po cichutku Ci powiem, że Mrożony jednak dojechały z Meg do domu.

[Maryla]

Po cichutku Ci powiem, że Mrożony jednak dojechały z Meg do domu.

toto akurat wiemy od innej strany

[varia]

Po cichutku Ci powiem, że Mrożony jednak dojechały z Meg do domu.

toto akurat wiemy od innej strany

Mośka mogła nie zauważyć.

[moś]

No nie, Redaf, ja chce wiedziec co dalej

Cześć mosiu.
Jak się masz?

lepiej niz wczoraj

[moś]

Po cichutku Ci powiem, że Mrożony jednak dojechały z Meg do domu.

toto akurat wiemy od innej strany

Mośka mogła nie zauważyć.

Nie moglam