tymczasy u czia i jej zmagania. zdj. 11 str!?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 27, 2008 23:22

Czia jak dobrze, że już wróciłaś !!! Szkoda tylko, że na początek takie smutne wiadomości o Batmanie i że Saszeńka znów choruje :cry: Batman dzięki Tobie zdążył przynajmniej poznać dobre strony życia i napewno czuł, że jest przez Ciebie bardzo kochany. Trzymam mocno kciuki za Saszeńkę!!!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 30, 2008 16:52

Jak się czuje Sasza? Cały czas kciuki, żeby i tym razem wam się udało!
Cieszą dobre wiadomości o reszcie kociaków i o sukcesach
w oswajaniu!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 31, 2008 7:38

Saszeńce lepiej, leki działają, nie jest taka radosna i psotna jak kiedyś, ale trzyma się dzielnie.

Pozostałe kociaki bez zmian.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw kwi 03, 2008 8:55

Wczoraj tragicznie odszedł za TM Wacik. Jeszcze tak moje serce nie krwawiło z bólu. Przyniósł nam tyle radości. Żegnaj kochany. :cry:

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Sob kwi 05, 2008 0:44

Tak mi przykro, Agnieszko... Bardzo Ci współczuję. Zawsze brakuje mi takich chwilach słów, bo co może pocieszyć kiedy odchodzi Ktoś bliski...? Niedawno na wątku o wyrwanym ze schroniska Meo, przeczytałam słowa, skierowane do osoby, która również bardzo cierpiała po stracie ukochanej istotki - ona po odejściu psa. Kiedy napisałaś o Waciku, przypomniały mi się i chciałam Ci je przekazać -

"musisz się trzymać. On idzie teraz drogą, którą widzi po raz pierwszy. Jeżeli będziesz płakać to będzie się zatrzymywał, nasłuchiwał, zawracał, bo zostawił Cię w okrutnym żalu i jego małe serduszko będzie rozdarte. On bardzo Cię kocha i nie chce abyś rozpaczała. Będzie na Ciebie czekał i pewnego dnia wybiegnie radośnie na spotkanie ... " Tweety

" wiem, co czujesz. Nie ma teraz żadnych słów otuchy, bo bardzo boli. Kiedy mi zwierzak umierał, zawsze tłumaczyłam sobie to tak, że dałam dobra, ciepła i miłości tyle ile się dało. I to się liczy. Ty dałaś Mu coś bardzo wielkiego, że ostatnie lata mógł przeżyć pieknie i wspaniale, a nie w schronisku. Dzięki Tobie!
Wiem, że to trudno, bo my zostajemy tu i to bardzo boli. Trzymaj się, proszę. Pomyśl ile dobrego miał od Was. To jest właśnie miłość. " Marcelibu
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 05, 2008 10:32

Jak to Wacik nie zyje?! co sie stalo?
mamuśka
 

Post » Sob kwi 05, 2008 23:12

:cry:
mamuśka
 

Post » Pon kwi 07, 2008 6:23

Marta, dziękuję Ci za te słowa. Nawet nie wiesz jak boli, nie spodziewałam się, ale ten kociak skradł moje całe serce, nawet mój "pierworodny" kot nie dawał i nie daje mi takich chwil radości jakie dostawałam od Wacika. To był nasz książę i nikt go nie zastąpi. Był jedyny w swoim rodzaju, ktoś zrobił nam wielką, wielką krzywdę ... .
I niestety nie jest dla mnie pociechą, że nie cierpi, bo jego miejsce było i jest w naszym domu. Nie umiem się z tym na razie pogodzić.

Mam nadzieję, że czeka na mnie...

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Śro kwi 09, 2008 22:35

On wróci
O kocie, który odszedł na zawsze
Franciszek J. Klimek

Zapłacz,
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.

Zapłacz,
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.

Zapłacz,
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.

Potem
rozglądnij się w koło,
ale nie w górę;
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...

A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci...
Choć może w innym futerku

ten wiersz znalazłam na tym wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2999174
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie kwi 13, 2008 15:59

Wiem, że Ci teraz bardzo ciężko... Cały czas mam nadzieję, że Saszeńka wydobrzeje. Trzymajcie się!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon kwi 28, 2008 21:37

Co nowego u Was czia, wszystko dobrze ?

Marcelinaa

 
Posty: 270
Od: Nie sty 14, 2007 13:10
Lokalizacja: Mazowsze

Post » Wto maja 06, 2008 8:00

mam coraz mniej czasu :oops:
Czas leczy rany i koi ból, ale każde wspomnienie naszego księcia Wacika i Batmana na nowo wywołuje melancholię i wyrzuty sumienia.

Sasza jakoś się trzyma, w ubiegłym tygodniu przechodziła kryzys, tylko spała, nic nie jadła, gasła, były momenty że myślałam, że już zaśnie w nocy sama. Ale ona rano budziła się w lepszym nastroju. Poprosiłam o opinię lekarzy, nie widać żeby cierpiała, ma wielką wolę życia. Dali jej jakieś leki na wzmocnienie, na podniesienie odporności i wit B12 przez 3 dni. Sasza znów jest żywsza, nawet wywala brzusio do głaskania i znów wychodzi pobawić się z pozostałymi na drapaku. trwa to krócej i szybko wraca na posłanie, ale zawsze już coć. Serce cieszy się na ten widok.
Guzy jak były tak są, nie wchłonęły się. No i na skórze pojawiają się białe placki bez skóry. Nie wiem co to może być?

Pozostałe kociaki mają się dobrze, urosły, przytyły. Wszystkie koty, oprócz Sazseńki mam wysterylizowane i wykastrowane dzięki pomocy TOZ do którego przystąpiłam i działam.

Warszawskie dzikuski urosły, syn próbuje oswoić Garfielda, kilka razy już go głaskał i bawił się z nim. Ja zawsze przy porannym karmieniu mam zaszczyt pogłaskać Gerdę i czasami Grafi. To jedyna pora dnia kiedy na to pozwalają. Mają już swoje ulubione miejsca, drapak, strych i dach domu, czasami usiądą wszystkie na szczycie i sąsiedzi mogą podziwiać wszystkie kolory i odcienie kocich futer.

Niestety domków brak, ostatnio było kilka telefonów, ale ludzie pytali o maluszki. Już mam zamówienia na cztery maluchy.

Od miesiąca zajmuję się koteczką z interwencji znalezioną na ulicy z przebitą szczęką. Okazało się, że jadła resztki ze śmietników i kość z kurczaka przebiła jej szczękę. leżała na ulicy odwodniona. Lekarz usunął pół kości udowej kurczaka. W ubiegłym tygodniu zabrałam ją na sterylkę i okazało się , że jest mniej, więcej w 4 tygodniu ciąży. W klinice gdzie operowali jej szczękę nie zauważyli?!
Tak więc będę miała małe kotki!
Jak na razie mam jest nieufna i nie pozwala się zblizyć do siebie. Jej zaufanie straciłam łapiąc ją na zabieg, musiałam niestety jużyć trochę siły i przymusu, tak więc teraz boi się mnie okropnie. Całe życie była na ulicy, dom jest jej obcy. Ma około 4- 5 lat. Nie wypuszczam jej z pomieszczenia żeby nie uciekła.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw maja 15, 2008 13:08

Chciałabym zobaczyc siedzące koty na dachu, to musi być widok ! - dom pod kotami :D

Marcelinaa

 
Posty: 270
Od: Nie sty 14, 2007 13:10
Lokalizacja: Mazowsze

Post » Wto cze 10, 2008 12:15

mamy kolejne kociaki do adopcji :?

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Pt cze 13, 2008 1:38

Dawno nie zaglądałam... A tu Twoja kocia rodzina się powiększyła. Jest już późno... i trochę mi się oczy zamykają... więc narazie tylko zapytam jak się dzikuski trzymają, dalej lubią oglądać świat z dachu :D A jak się czuje Saszeńka?

Wróciła mama dzikusków. Po sterylizacji unikała mnie przez 2 miesiące. Teraz podchodzi blisko jak dawniej, nawet z ręki czasem je. Niedawno znalazłam na ulicy zabitą przez samochód rodzoną siostrę dzikusków - niebieską szylkretkę, identyczna jak Grafi, nawet miała taką samą rudą plamkę na szyi. Pogłaskałam ją wtedy pierwszy raz. Ostatni. A druga siostra - bura Niespodzianka - jako jedyna z całej rodziny lubi głaskanie, łasi się i przytula ale zmyka, kiedy chce ją wziąć na ręce.
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości