Mój Nemo ma 1.5 roku i właściwie od kocięctwa ma problemy ze skórą. Pojawiają mu się różne wypryski, krosty, łysiejące miejsca... Mój poprzedni wet (ostatnio nie korzystam z niego, bo odkąd jestem na Miau zaczęłam patrzeć krytycznie na jego metody) zawsze mówił, że to alergia pokarmowa. Najgorzej było, jak podałam mu Whiskasa (jeszcze wtedy nie wiedziałam, jakie to świństwo) - spuchła mu wtedy połowa pyszczka.
Od 6 miesiąca życia je prawie wyłącznie suchą karmę Royal Canin Fit. Ale że w domu są inne koty, zdarzało mu się podjadać karmę z puszek. Ostatnio pilnuję, żeby każdy kot jadł oddzielnie.
Na początku roku Nemo zaraził się grzybicą od tymczasika. Oba były leczone lamisilem, wydawało się, że już nie ma śladu. Ale w ubiegłym tygodniu, miziając Nemka wyczułam szereg grudek ciągnący się po wewnętrznej stronie uda od pachwiny aż do stawu skokowego.
Nemo był nawet tydzień wcześniej u wetki, bo brałam pozostałe koty, a wydawało mi się, że jest jakiś osowiały. Stawiałam na przeziębienie, bo trochę kichał. Został osłuchany i wszystko było ok. Nie dziwię się, że nie zauważyli tego czegoś na łapie, bo tego nie było widać. Ale z tym, że był osowiały nie myliłam się chyba - z tego co kojarzę to zawsze tak było - najpierw przez kilka dni był jakiś smutny, a potem zauważałam, że znów mu coś wyskoczyło. Tak było i tym razem. Teraz jest już w świetnym humorze, ale za to okolice stawu skokowego ma wyraźnie łysawe. Nie bardzo daje mi się dotykać w tym miejscu. Zauważyłam też grudkę na szyi - nie wiem, czy to jeszcze strupek po grzybicy, czy coś związane z ta dolegliwością.
Ogólnie Nemo jest pięknym kotem, ma wspaniałą sierść.
Do wetki poszłam na razie bez kota, bo nie mam samochodu i jestem mało mobilna. Z opisu podejrzewa zespół eozynofilowy (czy dobrze zapamiętałam?) Pokazała mi zdjęcie w albumie - tam była skrajna postać, ale typ zmian i ich umiejscowienie takie samo. Ale moja wetka przyznała, że nie ma dużego doświadczenia z leczeniem tej dolegliwości i dawno miała takiego pacjenta. W każdym razie kota musi wet zobaczyć, ale wolałabym oszczędzić mu stresów, a zmotoryzowanym koleżankom kłopotu i dobrze go zdiagnozować.
Czy ktoś może mi polecić, gdzie się z nim udać? Może na Białobrzeskiej któryś z wetów zna się dobrze na chorobach skóry?
I jeszcze jedno - moja wetka proponuje przejście na karmę Royal Canin Sensitivity Control, żeby zmienić mu źródło białka. To karma weterynaryjna, niestety do tanich nie należy - jeśli trzeba, to oczywiście przerzucę Nemka na tę drakońską dietę, ale wolałabym najpierw wiedzieć na czym stoję.