Poszłam rano do sklepu. O 8.10. Nigdy o takiej porze nie chodze na zakupy ale skończyło się jedzonko dla kotów więc nie miałam wyjścia.
No i przechodząc obok sasiedniego bloku zobaczyłam jak z otwartych drzwi wybiega nieduzy rudy kotek. Wlazł pod krzaki. Kiciam do niego . A on idzie do mnie i ociera sie. Wzięłam na ręce i patrze po oknach czy ktos nie wygląda ( a nuz wypuszczony na spacer). Widze jedną pania. Pytam na migi, czy to jej - kreci głowa ze nie. A czyj? Nie wie.
No to przyniosłam kotka do domu. Siedzi w łazience, jedzenie pochłonał w sekunde. Jest brudny, zakurzony, troszkę zabrudzony pod ogonkiem.
Wzięłam na ręce. Przylgnął całym ciałkiem i zaczał mruczeć.
Tak dziwnie, z przerwami: mrr-mrr-mrr-mrr...
Gucio na niego syczy. On na Gucia tez.
Zaraz wstawię fotki. Może ktos go zechce?
Oto fotki:
http://miau.pl/upload/Rudzik.JPG
http://miau.pl/upload/Rudzik1.JPG
http://miau.pl/upload/Rudzik2.JPG