Bo mnie już z trzy razy wywaliło w trakcie pisania postu...
Majula ma się zdecydowanie coraz lepiej, rozrabia, ostatnio wylądowała w MOIM łóżku, razem z Jackiem i Ambrem (żadne takie co myślita, grzecznie spało towarzystwo).
Jesli chodzi o właścicielkę, cóz... kota miała zostać w schronisku na sterylke i leczenie. Pomijam już zostawianie własnego kota w schronisku, żeby go leczyli, ale przede wszystkim właścicielka się kotką nie zainteresowała ani razu. Nie zapytała w schronisku, nie zadzwoniła. Nasze numery ma cały schron i wszyscy wiedzą gdzie jest kot. Nie podoba mi się to i tyle. Nie wierze, że w sanatorium nie ma telefonów, nawet jeśli pani nie ma komórki.
Pomyślcie- czy ktoś z was pozostawiłby chorego kota w schronisku, a potem nawet nie zadzwonił przez długi czas, żeby zapytać co z nim?
Podsumowując- jak dla mnie poprzedna włascicielka jest osobą nieodpowiedzialną i zdecydowanie kota miec nie powinna. Chyba że jest tak niesprawna i chora, że nie była w stanie zadzwonić, tylko czy wtedy moze sie zajmowac kotem, do tego kotem jakby nie patrzeć specjanej troski.
A... co ciekawe, dwóch wetów spoza schroniska niezależnie od siebie stwierdziło, że kłopoty Mai prawie na pewno nie są powikłaniem po sterylce, tylko efektem wcześniejszego urazu...