Czas chyba też najwyższy pokazać koty rodziców, te domowe.
Wg starszeństwa będzie.
Fafuła. To kotek juz dość leciwy, jakieś 13 lat. Urodzil się w piwnicy. Tzn pewnego dnia się objawil wraz z mamusią. Dorastał sobie szczęśliwie, aż pojawił się nowy piekny czarny kocur Macho, ten niestety na Fafulińskiego uwziął się okrutnie. Fafuła uciekał na drugą stronę ulicy, przychodził wyłącznie na karmienie co przyprawiało mamę o palpitację, bo bardzo się bała, że w końcu wpadnie pod samochód. Znalazła mu dom u swojej przyjaciółki. Fafuła w tym pro zwierzęcym i bardzo dobrym domu nie chciał jeść, nie chciał żyć. Bo jedynym człowiekiem kochanym i akceptowanym przez Fafułę jest moja mama. Mama przez 3 miesiące jeździła tam codziennie, żeby go karmić i przyzwyczajać, nic z tego. Kiedy wyciagnięty spod szafki zsiusiał się ze stresu mamie na kolana, zapadła decyzja - trudno pojedziemy do domu (a nie była ona prosta bo wówczas u rodziców była cięzko chora sunia i leciwa kociczka, które się szczerze nie znosiły). Fafuła mruczeć zaczął już w samochodzie, jakby rozumiał, że nareszcie wywalczył sobie miejsce tam, gdzie od poczatku planował

oto król kot, jest ogromy

A to kotek Knotek, 6 lat. Pochodzi z jednego z punktów obsługi kotów prowadzonych kiedyś przez tatę. Rodzeństwo udało się wyadoptować, mamusia niestety przepadła, a Knotek trafił do rodziców. Jest kapitalnym bardzo kontaktowym kotem, ale ma charakterek. Więc jeśli coś mu się nie podoba natychmiast łapka idzie w ruch

I Mała Czarna, obecnie Miki. Koteczka moja rodzona, z mojej piwnicy. 4 lata. Mała dzikuska, ale bardzo kochana i miziasta. Do rodziców trafiła na przetrzymanie posterylkowe, ale już została na zawsze.

Poza tym jest całe stadko piwnicznych, ale to juz kiedy indziej
