Na pocieszenie dodam, że też mam u siebie połamańca. Miał połamaną miednicę. Na początku też załatwiał się pod siebie, ale teraz siusia tylko wtedy jak przyjdę i go podniosę do góry. Widać odzyskuje czucie i nie chce się zalewać

Siedzi sobie w piwnicy w kontenerku, ma spokój, ciszę i ciepełko.
Jestem dobrej myśli, problemem jest tylko fakt, że jest dziki i rzuca się strasznie, choć i to się poprawia, już na mnie nie syczy, jak otwieram klatkę.
Trzymam kciuki, żeby z waszą kicią też się dobrze poukładało. W końcu nerwy mają zdolność regeneracji!
