FACECI I KOTY

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 02, 2003 4:16

Lubiłam wszystkie zwierzeta, ale preferowałam psy.
o kotach bardzo mało wiedziałam i nie szukałam tej wiedzy.
Choć zawsze miałam słabość do kotowatych (tygrys to moje od zawsze ulubione zwierzę) choć przywlekałam do domu i koty w celu wybłagania zgody na posiadanie zwierzątka, jakoś w dorosłym życiu nie przyszło mi na myśl, żeby chcieć kota. Zresztą mlodość była tak absorbującą sprawą, i tyle było do przeżycia :D że byliśmy goścmi niemal we własnym domu.
Pewnego późnego wieczoru jesiennego TZ przyniósł malusieńkie kocie dziecko. Coś piszczało w trawie na takim dużym terenie który był przed domkiem w którym mieszkaliśmy. (wynajmowalismy pokój, i mieliśmy opiekowac się tym domkiem, bo tylko na dole mieszkała babcia właścicieli). TZ podszedł do piszczacego czegoś a to był maluteńki kotek. Myśmy nie myśleli, czy chcemy kota, bez żadnego słowa było wiadomo, że ten kotek tu zostanie i zajmiemy się nim. Nie wiem ile ona (bo to była ona) mogła mieć? Sześć tygodni? Pięć? Cztery?
Najzwyklejsza szara kotka. Karmilismy ją mlekiem z prowizorycznie zrobionej buteleczki bo jeść nie umiała jeszcze. Patrząc dziś, dziwię się nawet, że ta kotka żyła przy tak "profesjonalnym podejściu do niej". TZ pojechał z nią do weta, gdy była taka potrzeba (nie na początku, nie widziałam takiej potrzeby) bo ja, jakoś wstydziłam się jechać z kotem w koszyku plażowym tramwajem wówczas. Później mi to minęło :D
Kotka została w tamtym domu. na swój sposób ją kochałam, ale nie byłam wówczas zakocona. A TZ wpadł :D zakochał się w kotach, choć sobie tego nie uświadamiał. Kolejnego kota po iluś latach, już tutaj na to mieszkanie też przyniósł TZ. W tym to już się zakochałam i zakocił mnie. No i tak to trwa, intensywnieje i gdyby nie ograniczenia finansowe, które pewnie nie pozwolą nam tak szybko na powiększenie ilości kotow, byłoby ich więcej.
Teraz nie potrafię sobie wyobrazić, że koty nie znaczyły dla mnie specjalnie dużo. Żałuję tych lat, w których nie zdawałam sobie sprawy, że życie bez kota jest puste choćby nie wiem co się w nim działo :D
Chciaż gdy tak wspominam, to przyznam, że jednak był taki okres, w którym chciałam persa. Znałam tylko persy i syjamy :wink: I planowałam, że kiedyś kupimy. TZ był jak najbardziej za.
To było po jakimś pokazie kotów gdzieś w okolicach Straego Rynku.
Tak, ze w sumie to chyba potrzebujące pomocy koty nas same zakociły :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 02, 2003 6:47

Test.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Wto wrz 02, 2003 7:06

Tak naprawdę, to mój TZ zawsze chciał mieć kota. Chciał i już. Ja zawsze chciałam psa. Bo pies to bardziej kontaktowy jest, zawsze można go wytarmosić i psy rozumiem, bo zawsze miałam z nimi kontakt... i takie tam setereotypy ;)
No ale nigdy nie można było mieć ani kota ani psa, bo mieszkanie nie nasze i przez cały dzień nikogo nie ma.
Teraz mieszkanie też nie nasze, ale cały dzień w domu siedzimy, to chyba można miec jakieś zwierze? Po intensywnych namowach (z mojej strony!!) wzięliśmy dwa maluchy. No i TZ cały szczęśliwy przytula je jak piszczą, bawi się z nimi, jak się domagają. :) Podział zadań jest równy, bo mój TZ generalnie jest za równym podziałem obowiązków. Kuwetę czyści ten, kto akurat zobaczy, że używana. Ja tylko przytulam kociaki, jak odkurzamy u nich w pokoju rozniesony piasek :) Na poczatku TZ był zazdrosny, że jestem ich "mamą", ale maluchy jego też już kochają.
Sasannka
galeria moich maluchów: http://sasannka.xpect.pl/e4u.php/ModPages/ShowPage/46
Grafit Obrazek Tango Obrazek

Sasannka

 
Posty: 242
Od: Pt sie 29, 2003 16:05
Lokalizacja: Gdańsk, Osowa

Post » Wto wrz 02, 2003 7:27

TŻ wychowywał się w domu gdzie nigdy nie było zwierząt. Ja wychowywałam się w domu gdzie zwierzęta były. Długo musiałam go przekonywać, że powinniśmy wziąc kotka. Jęczałam, płakałam, aż w końcu się zgodził. Trafiła do nas Niedobrotka. Pamiętam jaki TŻ był rozczulony kiedy przynieśli ją do nas w pudełku po butach, na sianku. I jak usiadł na łóżku, a ona wgramoliła sie do niego na kolana, zwineła w kulkę i zasneła. Zawojowała go.
O Mefiska też walczyłam długo, ale to raczej z powodu trudnej sytuacji bytowo-finansowej. Bo jak się już wszystko unormowało sprzeciwów nie było 8) I chociaż TŻ twierdzi, że tylko sie do kotów "przywiązał", ja wiem że jest inaczej. Jeść kotom co prawda daje ja, kuwetę sprzatam ja, ale kiedy ja nie mogę, albo kiedy go o to poprosze to zrobi to bez mrugnięcia okiem. Do jakiegoś czasu myślałam, że Niedobrota jest raczej jego kotem, ale ostatnio zaczynam sie przekonywać że Niedobrota jest tylko swoja własna, a my jesteśmy do pomiziania księżniczki kiedy ona ma ochotę :) Mefistofeles jest kotem rozdwajającym się, chce być mój i TŻta, zaobserwować to można wtedy kiedy siedzimy w dwóch różnych miejscach, a Mefisiek chodzi od jednego do drugiego, żeby po równo obdzielić nas kocimi uczuciami :D
TŻ kocha nasze koty bardzo :wink:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Wto wrz 02, 2003 8:49

Najelpszy tekst TZ - odnośnie Juniorka "... prawda, że podobny do tatusia??...". I niech mi ktoś powie, że kot nie jest w stanie skruszyć nawet najtwardszego męskiego serca. Dla kotów to łatwizna, możnaby rzecz, że "mają to w krwi" :D

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8744
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 02, 2003 9:18

Moja Mika, dama w każdym calu, jest rozbuchana, jeśli chodzi o facetów. Uwielbia mojego TZ-ta, a jeśli akurat nie ma go w zasięgu, rozkłada się do miziania przed każdym, nawet obcym facetem, który akurat przyjdzie.Wczoraj np. rozłożyła się bezwstynie przed gościem strojącym telewizor... Owszem, był zachwycony, TV nastroił cudnie, ale czy tak zachowuje się dama?!!!
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 02, 2003 9:23

Koty od zawsze chciał mieć mój TŻ. Nigdy przedtem ich nie miał, to w jego domu rodzinnym było nierealne, ale zawsze marzył o nich, planował, jakie będą. Ja od zawsze chciałam mieć zwierzęta, obojętnie jakie, tak więc pomysł z kotem jak najbardziej mi odpowiadał. Ale jeszcze wtedy nie czułam, że to będzie to. Miałam psa Awdotię, i pies właśnie wydawał mi się uosobieniem doskonałości zwierzęcej. Od lutego koty mieszkają z nami i ja już wiem, że nie ma nic wspanialszego ponad koty. A Tż jest szczęśliwy, opiekuje się nimi, głaska, chwali wszystkim ich pomysłami. Od miesiąca mamy jeszcze trzecią kotę, Krótką, i to dzięki Tż-towi właśnie, który natychmiast wiedzial, że trzeba ją zabrać ze śmietnika (ja się zastanawiałam). Myślę, że pod tym względem jest cudowny. Wiem, że on planuje mieć czwartego kota, bo zobaczył na wystawie rosyjskie niebieskie, i wie, że na pewno kiedyć takiego kupi. A ja co? Pozostaje mi być tylko szczęśliwą.
Tak się też składa, że inni facecii, którzy do nas przychodzą lubią koty, a większość kobiet wręcz się ich boi (co za ludzie! :roll: ).
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto wrz 02, 2003 9:59

Moj z kolei mial do kota stosunek obojetny - chcesz to miej... Bo to w sumie co kotu do szczescia potrzeba? Jedzenie i kuwetka... I tak bylo do momentu kiedy Katy nie przyniosla nam Melki... Kiedy stanela z nia w reku w drzwiach milosc buchnela TZ z oczu niczym smokowi ogien z nozdrzy... :D Pomimo, ze Go w domu praktycznie nie ma nigdy - Melka kocha go miloscia ogromna (mnie tez, ale ja jak karmie, wychowuje, zabawiam... a On - wystarczy ze JEST). A TZ pisze do niej smsy z podrozy i przywozi prezenty... Dla scislosci - czesciej niz do mnie... No i pozwala dokladnie na wszystko!

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Wto wrz 02, 2003 10:07

Anusia pisze:I tak bylo do momentu kiedy Katy nie przyniosla nam Melki... Kiedy stanela z nia w reku w drzwiach milosc buchnela TZ z oczu niczym smokowi ogien z nozdrzy... :D

Na pewno miłość do... Melki? :)
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 02, 2003 10:08

tak to cholerka odebralam... Myslisz ze nieslusznie????? :lol:

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Wto wrz 02, 2003 10:13

Hm, nigdy nic nie wiadomo... choć z tego co piszesz, późniejsze wydarzenia wskazują, że jednak do Melki... Ale fajnie to napisałaś; możesz mówić teraz do TZ-ta "mój ty smoczku"... :lol:
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 02, 2003 10:15

Majorko kochana, co to za insynuacje :lol:
Teraz Ania mnie nie zaprosi do siebie, albo będzie TŻta z domu wyganiać na czas mojej wizyty :lol:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Wto wrz 02, 2003 10:18

Katy, spokojnie, mysle, ze jakos dojdziemy do porozumienia... :-)

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Wto wrz 02, 2003 10:25

Do porozumienia powiadasz? Ale się porobiło, już nic nie mówię... :lol:
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 02, 2003 10:58 hmm ... to u mnie całkiem odwrotnie :D

Jak mieszkałem z rodzicami mieliśmy zawsze jakieś zwierzątka i między innymi był pies, ale kota nigdy, moja mam nie lubiła. Potem jak się wyprowadziłem z żoną postanowiłem ze spróbuję się zakocić, uknułem misterny plan, żona o niczym nie wiedziała, mój kolega miał, kotkę która okociła się jakiś czas wcześniej i wybraliśmy się w odwiedziny. Ja już o wszystkim wiedziałem, bo byłem wcześniej i zaklepałem sobie tego kotka [a dokładnie kociczkę tricolora]. No i jak ją zobaczyła to nie mogła się oprzeć i wróciliśmy z kotkiem do domq. PO półtora roku kotka zaczynała być marudna i osowiała, postanowiłem donieść jej koleżkę, akurat u mnie w pracy przyszła do nas kotka bezdomna i urodziła 5 maluchów całych czarnych, z białymi wstawkami. Kocurka sobie zarezerwowałem, bo współpracownicy zaczynali to robić jak kotki miały już po 8 tygodni. Kotka bezdomna u nas została i nawet szefostwo zgodziło się kupować dla niej jedzenie na firmę. Ale to inny temat. Wróćmy do tematu knucia :D :D :D, Przy tym kocurku wspomniałem kiedyś przy żonie o tym i reakcja była jednoznaczna : ABSOLUTNIE !!!, ale jak go przywiozłem w pudełku kartonowym i położyłem jej na biurku w pracy na środku, na wszystkich papierach i maluszek zwinął się w kłębuszek i zasnął, spał grzeczniutko przez cały czas aż do wyjścia z pracy. Potem pojechaliśmy do weta i okazało się ze kocurek jest czyściutki tak, że wet jeszcze takiego bezdomnego nie widział, a one u nas biegały po dworku ile chciały. No i teraz kotki są już duże i ciągle się po domq ganiają. Wszystkim zajmuję się ja, czyli sprzątam kuwetki, daję jedzono i może dzięki temu oba bardziej do mnie się przywiązały. Najśmieszniej jest jak idziemy spać, oba na mnie włażą i się na mnie kładą, a lekkie takie nie są, bo kotka, ma ponad 4 lata i waży 4,5 kg, a kocurem ma ponad 2,5 roku i waży ponad 6kg. To jak razem na mnie wejdą to tak jak bym 10 kg odważnik położył sobie na klatce i próbował zasnąć :D. Mogę powiedzieć ze już się przyzwyczaiłem, do tego ze ganiają się w nocy i skaczą po mnie, nawet się już nie budzę. Jak przychodzą się miziać jak śpię to też już to robię przez sen odruchowo. Budzi mnie tylko jak kot położy się na mnie pyszczkiem pyszczkiem stronę twarzy i łaskocze mnie wąsami, jednocześnie zaczyna łapkami „ubijać ciasto” na mojej szyi; kiedyś mnie udusi :D skubany. A obecnie zaczyna się nowy okres knucia, ale nie w temacie trzeciego futrzaczka, a w macie kociego drzewka. Byłem w Anna Zoo i zobaczyłem masę drzewek kocich, ale żadne mi się tak do końca nie spodobało, a ostanio znalazłem na forum na stronie www.koty.pl linka do strony producenta dokładnie tych drzewek i skontaktowałem się z nimi i napisali mi, że nie ma problemu, mogą mi zrobić takie kocie drzewko, jakie sobie wybiorę. Żona jest już w połowie przekonana :D, zobaczymy co będzie dalej.
…. uff ale poemat :D
po,
mj

McJackal

 
Posty: 30
Od: Sob sie 16, 2003 16:00
Lokalizacja: Piaseczno

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 35 gości