Witam wieczorowo
Dzięki za rady. Wiecie, ja nie przypuszczałam, że Agatka może mieć syndrom ostatniej miski. Ona nie mogła być bezdomna bardzo długo, bo nie jest chudziutka i futerko przepiękne i zadbane. No i do mnie trafiła nie z ulicy tylko z tymczasowego tymczasu, w którym na pewno nie głodowała, miała bardzo dobrą opiekę. Ale może faktycznie kocinka się boi. Dzisiaj po obfitym śniadanku było drugie śniadanko, a potem jeszcze 1/3 opakowania twarożku. Teraz jesteśmy po obiedzie: cała saszetka plus dojedzenie po Milusi i Koralu. Teraz śpi, podobnie jak cała reszta towarzystwa.
W dalszym ciągu jest ze strony Szczypiorów tylko zaciekawienie. Nie widzę ani odrobiny stresu. Agatka ciągle jeszcze posykuje na resztę, ale już coraz słabiej. Nastąpiło nawet pewne zbliżenie nosków z Zosią, ale krótko i na bzpieczną odległość. Już widzę, że może być problem z moją jutrzejszą całodniową nieobecnością. Agatka płacze, jak traci mnie z oczu. Pojechałam dzisiaj tylko na stację benzynową i już był płacz. Ale nie ma wyjścia, musimy przez to przejść.
Poołudniowa drzemka całej rodziny przebiegła w idealnej symbiozie. Wszyscy w sypialni, Koralik przy moim brzuchu, Agatka na poduszce przy głowie z drugiej strony, w nogach Milusia, Femcia na obudowie kaloryfera, a Zosia na górnej półce w szafie. Norma.
Agatka za każdym dotknięciem włącza motorek. Ale staram się przez pierwsze dni nie okazywać nadmiernych czułości żadnemu z całej piątki. Niech najpierw przyschnie taka sytuacja jak jest teraz, nie chcę wywoływać spięć z zazdrości.
Foty już porobione i przygotowane na jutro.