Dzisiejsza noc nie należała do łatwych. Czuwałam przy Julku do 0:30 i niestety zmozył mnie sen. Bardzo sie martwiłam, bo mały tylko lezał prawie bez oznak wybudzenia. Kilka razy leciutko poruszał łapkami i to wszystko.
Ponownie zobaczyłam go ok. 5 mały dalej leżał tak jak go zostawiłam.
Byłam już na prawdę w strachu,Kompletnie nie wiedziałam co mam robic, byłam spanikowana ,na szczęście ok. 7 zobaczyłam, że leży odwrotnie ,niz go zostawiłam i pomału zaczął ruszać sie coraz bardziej. O 9 pojechałam do weta, powiedział, że mały jest wybudzony tylko tak po mału dochodzi do siebie,na pewno był nie dożywiony co też wpływa na jego kondycję.
Dostał kroplówkę odzywczą , witaminy i antybiotyk, do domu dostałam saszetke Convalescence i próbuje mu po troszku dawać.
Jest coraz bardziej ruchliwy, ale niestety nie moze ustać , zobaczymy jutro, jesli bedzie lepiej to wyciągna mu wenflon, wtedy chociaz jedna łapka bedzie sprawna.
Bardzo jest biedniutki, ciagle z nim siedze i głaszcze , albo trzymam na kolanach.
Mysle ,że klatka by sie przydała ale nie jest ona, nie zbedna. Julcio ma rozłożoną kołdre na prawie całej podłodze i próbuje sie po niej przemieszczać , a na noc zamkne go w duzym wiklinowym transporterku.
Wet nie mówił, że ma sie zupełnie nie ruszac, ale jutro jeszcze sie upewnie.
Dziękuje wszystkim za pomoc i dobre słowo

...

...

...

.