Echhhhhhhh, życie...
Wczoraj srebrno-biała slicznotka wróciła do kliniki...
Dziewcze, które ją wzięło, przyniosło z powrotem, z płaczem, poniewaz kotka w domu jest terroryzowana przez psa.
Szczerze powiem, że nawet mnie to cieszy.
Nie jestem entuzjastką wyadoptowywania kotów na działki. A ona, po pobycie w mieszkaniu w bloku, miała trafić na działkę pod Lublin.
Czyli jest po mojemu. I tak ma być.
