to ja sobie popiszę.
Moje kociska - bez zmian, tylko Bombuś ma się lepiej z łapkami, jakoś mniej tej ropy się jej pojawia, więc na razie zostawiamy pazury w spokoju.
Tymek - ma wyraźny problem ze zdecydowaniem się na postawę. Tzn. jest koszmarnie ciekawski i towarzyski, ale przecież on się boi

Tylko czasem o tym zapomina.
Chloraki - trzyma krótko, czasem do nich mrauknie, ale zwykle daje im łapą po jednym. Nawet jego wnerwiają te wiecznie rozdarte ryje... Żadnych kontaktów z Królewną Migotką nie zarejestrowałam, zresztą zdzwiłoby mnie gdyby one następiły... Łapek i Inar - tradycyjnie - trzymają obce dorosłe koty w szachu. Tzn. nie ma otwartych ataków, ale jest ciągła obserwacja i kontrola. Niestety Tymek podczas tych spotkań śpiewa, w efekcie czego wszystkie 3 lądują zwykle w środku nocy w holu. Kto więc zostaje Tymkowi?
Bomba!
Kto zna - rozumie moje zdumienie. A jak zdumiona jest sama Bomba???? No bo jak to możliwe, żeby jakiś kot do niej podchodził i strzelał barana??? ktoś jej mordę liże??? o co chodzi z tym przytulaniem??? Bomba jest tak zaskoczona tymi karesami, że zapomina się odezwać - i może dlatego Tymek jest dla niej taki miły:)
(dla niewtajemniczonych: Bomba nie potrafi miauczeć, wydaje tylko okropne, syczące dźwięki. I niedowidzi, w związku z czym za późno zauważa pojawienie się kotów, traktując je zwykle jako atak. Wówczas "miauczy", a koty traktują to jako syczenie. No i atakują... Do tej pory ANI JEDEN KOT nie próbował się z nią zaprzyjaźnić...

Bomba jest też tradycyjnym obiektem polowań, gdy stado ma ochotę sobie kogoś pogonic...)
Chloraki - odrastają powoli, grzybek był w odwrocie, ale skończył mi sie lamisil. Jutro chcę kupić odpowiednik tańszy, bo niestety widać nowy szturm:( No i Bulwa się przeziębił - kicha, gluci. Oko całe w ropie. Antybiotyk i moje nerwy na nowo...
Wilniaki - w zasadzie bez zmian. Kacziukas barankuje klatkę, mrauczy i mruczy jak mnie widzi, udeptuje i wywala brzuch. Ale wypuszczona - jest ciężka do złapania... Katyte - na kolanach siedzi przerażona i kompletnie zdrętwiała, zdecydowanie potrzebuje czasu dla siebie. No i Katinas - czysta rozpacz w oswajaniu, dla niego potrzebuję zwłaszcza dużo czasu.
Łazienkę oddałam
Łysolcom, jutro przyjeżdża po 2 Agalenora. Nie wiedziałam, że moja szczoteczka elektryczna potrafi chodzić, a chyba potrafi skoro znalazłam ją wczoraj za pralką?
W kolejnej klatce -
Gienia i Anula. Anulka jest przesliczna! i gdyby trzymać
ją samą w klatce - bez wątpienia szybko by się oswoiła, widać, że ma ochotę na kontakt z ludźmi, ale krępuje ją Gienia. Gienia - "uwielbia" wkładanie leków do "nowego ucha". I okazuje mi te uczucia jak tylko potrafi
Dziki (Bezciapka i Biały) - siedzą razem, umówiłam się na przekazanie ich do innego DT na najbliższy tydzień. Żal mi ich, bo gdyby nie przeciążenie domków, to możnaby je do człowieka przekonać. Ale trudno - pojadą na wieś.
Osiągnęłam stan kompletnego dna finansowego. Mam 3000 długu. Żeby nie było wątpliwości - dług ten nie wynika z zakupu nowej kanapy do salonu, generują go wszystkie koty za leczenie których płacę - jest ich łącznie kilkadziesiąt, chyba nawet ja straciłam rachubę ile dokładnie. Jeśli ktoś chce i może pomóc - podaję konto, od teraz wszystkie wpłaty na koty pod "moją opieką" (zarówno moje tymczasy, jak i te koty, które są w innych DT, a ja "tylko" finansuję ich leczenie") proszę dokonywać na poniższe konto:
Fundacja Nasza Szkapa
ul. Morcinka 1/3
44-330 jastrzębie zdrój
rachunek: 52 1020 2472 0000 6602 0184 8472
pko bp sa, oddział 1 rybnik
nr IBAN: PL52 102024720000660201848472
kod SWIFT (BIC Code): BPKOPLPW
z dopiskiem "dla JOPOP".
Proszę o niewpłacanie pieniędzy bezpośrednio na moje konto. Jeśli ktoś woli formę gotówkową - można wpłacać bezpośrednio w lecznicy, podając, że to "na koty Asi".
Fundacja będzie rozliczać się z lecznicą, pewnie raz na miesiąc/dwa będę dostawać szczegółowe info dotyczące wpłat, nie chcę kłopotać Agnieszki zbyt częstymi raportami. Za ewentualne utrudnienia przepraszamy...