To babcia nadała mu to imię
Oto nasz Mru
Czy ja już pisałam, jak trafił do babci?
2 lata temu do babcinego okna zapukał Kot - ale jaki to był kot

Wielki, biszkoptowy, wspaniały ...
A ponieważ była zima, babcia wpusciła Kota - dała obiadek, oddała swoją poduchę, zeby mógł odpocząć. Po paru godzinach przyszła sąsiadka, starsza pani, zdruzgotana, bo kot, którego dostała na przechowanie od córki uciekł ! Okazało się, że to odpoczywający właśnie w babcinym łóżku biszkoptowy kocurek. Babcia Kota oddała .... Po paru miesiącach do jej drzwi znów zapukał przestraszony biszkoptowy Kot ... Babcia otwarła drzwi, Kot wbiegł i natychmiast schował sie w najczarniejszej domowej dziurze ... tak na wszelki wypadek ...
Tym razem Pana Kota nikt nie szukał - córka sąsiadki miała go dosyć i wywiozła "na wieś". Dotąd mieszkał w mieszkaniu w bloku ze swoja Dużą i jej córką i podobno cierpiał na nieuleczalną depresję

Wiec żeby pozbyc sie trudnego kota z trudnym problemem przywiozła go do rodziców, żeby sobie żył jak chce ...
Kot - odtąd Mruczek wybrał sobie babcie za nową Dużą, jest od prawie dwóch lat najszczęśliwszym kotem pod słońcem

Przez pierwsze tygodnie zachwycał sie światem - przynosił babci motylki, robaki, kwiatki ... Babcia jest całym jego światem, z nią śpi, jej pilnuje - i nawzajem, babcia ma dla kogo żyć
Jedyne, czego się panicznie boi, to swojej poprzedniej "pani" - jak tylko słyszy jej głos za płotem, pędzi do domu i chowa sie do swojej najczarniejszej dziury
To typowy przykład, ze to kot wybiera sobie człowieka, a nie na odwrót
