

A więc mam przyjemność ogłosić, że od piątku, 22 sierpnia A.D 2003, jestem szczęśliwą mamą dwóch kocich kłębuszków: Platfusia i Mrówci.
Mruczusie są malutkie - mają ok. 6 tygodni. Platfuś był potwornie przerażony pierwszego dnia, ale teraz szaleje i dokazuje za dwoje. Mrówcia jest o połowę od niego mniejsza, bardzo spokojniutka i grzeczna; ma takie poważne spojrzenie - prawdziwa panienka. Mają nieposkromiony apetyt, ale tylko Platfuś je suchą karmę. Może Mrówcia jest jeszcze za mała.
U Pani Ireny (z Konstancina) były leczone na biegunkę - ja kontynuuję podawanie leku, ale odkąd są u mnie nie było żadnych problemów.
Troszkę się martwię o Platfusia - ma strasznie okrąglutki brzuszek (chyba za duży, jak na tak małego kotka) i coś z przednią łapką - stawia ją pod dziwnym kątem, ale chyba nic go nie boli, bo skacze i szaleje jak małe diablątko

Muszę jak najszybciej iść do weta - czy ktoś mógłby polecić dobrego lekarza?
I jeszcze parę pytań:
1. mrunie jedzą na razie Animondę dla maluchów - jaka jeszcze karma jest dobra i sprawdzona? - chciałabym trochę urozmaicić im menu
2. w Konstancinie kotki mieszkały w dużej klatce; u mnie - w ramach przyzwyczajania się - urzędują w dużym pokoju. Jak myślicie - po jakim czasie można pozwolić im chodzić po całym mieszkaniu (żeby nie było na przykład problemu ze zdążeniem/znalezieniem kuwety)?
Pozdrawiamy serdecznie: Mrówcia, Platfuś i Maraszek
