To już ponad miesiąc jak zniknęły koty, które od dłuższego czasu przychodziły stołować się u mnie a dwa pomieszkiwały w moim ogrodzie.
Zaraz po zniknięciu szukaliśmy ich dość intensywnie, również ciał. Nie znaleźliśmy niczego. Również przepytywałam kogo się dało. Owszem słyszałam takie pogłoski ale nikt nie potrafił mi wskazać osoby która powiedziałaby mi: "Tak, to ja widziałam ciała"
Zniknęły koty z którymi byłam związana emocjonalnie. Takie szukanie, wypytywanie ludzi, wysłuchiwanie strasznych czasem opowieści może człowieka załamać. I mnie podłamało.
BARDZO CHCIAŁABYM WIERZYĆ ŻE NADAL GDZIEŚ SOBIE ŻYJĄ
Nie mam z czym iść do gazety, straży miejskiej tym bardziej na policję.
Z TOZ-em to sprawa oddzielna. Nie ma szans by dodzwonić się do inspektora. Albo wolny sygnał albo zajęty. Automatycznej sekretarki już nie mają, jak kiedyś. Ale też nie za bardzo jest czym ich alarmować. Co innego gdyby osoba, która znalazła ciała natychmiast podjęła akcję.