Cześć! Jestem na tym forum nowa. Z góry chciałam przeprosić, że psuję Wam (a na pewno zepsuję) nastroje, ale potrzebuję pomocy - wlaściwie nie ja.
W skrócie - przyjaciel mój mieszka w Giżycku, i tam urodził się kotek, oczywiście dziko... Kociaczek jest niewidomy... Co więcej - NIE MA OCZEK. Prawdopodobnie nie stracił ich, tylko sie taki urodził (i całe szczęscie:(). Przyjaciel jest obecnie na etapie szukania domu dla kotka, przypuszczam ze cos sie znajdzie. Ale ja, mimo ze mieszkam w Wawie i zwierzaczka na oczy nie widziałam, przeplakałam caluśką noc. Przecież to maleństwo, bezbronne, biedne, nie poradzi sobie nie widząc... Jestem świadoma, ze kociakowi wzroku poki co nie mozna przywrócic, ale w necie dogrzebałam się wzmianki o przeszczepach gałek ocznych u zwierząt. Domyślam się, że to zdrowo kosztuje, ale przynajmniej sprobowalibysmy sie zlozyc, zeby Kocina choc troche widziala, choc na jedno oko... I pytanie:
CZY KTOŚ Z WAS WIE COŚ NA TEN TEMAT?? PROSIŁABYM O JAKIEKOLWIEK INFORMACJE Z TYM ZWIĄZANE, NAMIARY KLINIKK (NAJCHETNIEJ NA MAZURACH) NO I CENY...
przyznam Wam, że w takich chwilach przestaje wierzyć w Boga. Jeszcze zrozumiem, że człowiek cierpi, bo Biblia mówi, ze cierpimy za grzech pierworodny i by isc "do nieba". Ale dlaczego zwierzątko, niewinne, maciupeńkie zwierzątko cierpi?:(((
Jeśli się nie uda - na pewno zrzucimy się na zabieg zszycia powieki gornej i dolnej. Widok pustych oczodolów na pewno wielu przerazi (mnie pewnie też by przestraszył), a nie chce by kotek był cale zycie popychadłem, by był odsuwany, by sie go brzydzono... Chce by go kochano...