Dobrze, że nie ściągałam "nic" na tymczas ( miałam nadzieję odpocząć choć do wiosny
Dosłownie
Kicia ma ok. 4 miesiące ( wet daje góra 4,5 ) jest drobnej szczupłej budowy i jest "tygryskiem-szaraczkiem" z białymi i rudymi (!) a chwilami kremowymi ... wykończeniami
Odrobina szylkretowatości jawi się na cudnej mordce, po bokach i na grzbiecie- w postaci nieregularnych "plamek".
Reszta pięknie i równo "wymięszana"
Oczka agrestowe z bursztynowym wykończeniem- niestety chore- jak i cała dziewuszka - nos zafunflany , w płucach początek zmian osłuchowych- ale niewielkie.... więc władowało mi się dziewcze spod ruszającego samochodu
( grzała się najwyraźniej ) wprost pod nogi, pod drzwiami do pracy- rzec można- w ostatniej chwili
Kotka jest z tych "szpitalnych" czyli dokarmianych przez personel - więc nie jest zagłodzona ( choć szczupła bardzo ) i najwyraźniej nieraz wygłaskiwana, bo na kolana się pcha i mruczy , ugniata i cały koci wdzięk sobą reprezentuje
Dość powiedzieć, ze jak zobaczyłam te oczy i zostałam zakichana parokrotnie- weszłam na oddział tylko po to żeby wziąć urlop na żądanie i w te pędy z powrotem, bo kociaka musiałam na ten czas pod oddziałem pozostawić
Postaram się jak najszybciej wstawić zdjęcia ( tylko aparat pożyczę )
Nie wiem jaki jest jej stosunek do innych kotów w domu i do psa- bo musi być izolowana- co najmniej tydzień ( tak na dziś wet stwierdził ) ani do dzieci, bo moje jeszcze nie wiedzą o niej... mąż też nie wie
Ale się zdziwi .... i wścieknie
Marusia będzie do oddania po wyleczeniu - póki co proszę o trzymanie kciuków za całokształt i ... cierpliwe czekanie na zdjęcia



ale je teraz mniej - tak jakby prze te pierwsze dwa dni w domu chciała najeść się do pełnego brzuszka - za cały głodny czas.... teraz miseczka z suchym juniorkiem jest pod ręką i jest dobrze































