Gdańsk-czy to jakaś akcja?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 12, 2008 22:32 Gdańsk-czy to jakaś akcja?

Mieszkam w Oliwie. Mam takie małe przytulisko. 3 psy,królik,3jeże i koty.
Bardzo lubię koty (zwierzęta w ogóle) i choć jestem uczulona to nie potrafię sobie odmówić kontaktów z nimi a przede wszystkim nie dostrzegać ich niedoli. Kilka lat temu zmarła pewna pani, która miała 2 ukochane koty. Przygarnęłam je, szukałam dla nich domu ale gdy kilkakrotnie na ogłoszenie zareagowali ludzie, których przede wszystkim interesował stan i wygląd futra "moich" kotów, przestraszyłam się.
Koty zostały u nas. U stolarza zamówiliśmy porządne domki (zaizolowane,ocieplone), które stanęły w zacisznych miejscach w ogrodzie. Potem przybłąkały się jeszcze 2 koty. A do stołówki (szczególnie zimą) przychodzi jeszcze wiele dzikich kotów. Rok temu zmarła nasza sąsiadka i jej 2 kicie też praktycznie wylądowały u nas. W lecie dzika kotka przyprowadzała swój każdy miot do naszego ogrodu. Nie pozwalała się zbytnio zbliżyć ale karmę pożerała łapczywie. Niestety, jej kocięta jakoś znikały lub znajdowaliśmy je martwe w ogrodzie. Mieszkamy pod lasem. Po części to kuna może mieć coś z tym wspólnego ale też nieraz przeganiałam dzikie kocury, które niezbyt przyjaźnie atakowały młode kotki, wtedy matka ruszała do akcji i awantura na całego. Odkryłam też, że wiele kociąt ginie tragiczną śmiercią ponieważ wchodzą pod maski samochodów. Gdy ktoś usiłuje uruchomić samochód .... :(
Jednego z takich kociaków udało nam się uratować, oswoić, podleczyć (antybiotyk w zastrzykach i krople do oczu-też antybiotyk), odrobaczyć, zaszczepić ... Zniknął przed świętami.:( Nie zdążyliśmy mu zrobić ostatniego zastrzyku. Mam wielką nadzieję, że ktoś kto go wziął doceni jego wspaniały charakter i mądrość. Ten kotek był niezwykły. Zamierzałam go całkowicie wyleczyć i zaproponować do adopcji.
Zniknął również inny kot. Był z nami prawie 2 lata. Widzę, że z osiedla zniknęło wiele kotów. Zostały tylko te najbardziej dzikie i płochliwe.
Do TOZu dodzwonić się nie można. Dzwoniłam do schroniska w Gdańsku. Niewiele wiedzą ale ponoć jest jakaś akcja. Może urząd miejski, może jakaś pozarządowa organizacja ...
Dzwoniłam do UM, osoba która zajmuje się naszą dzielnicą miała się ze mną skontaktować. To już ponad tydzień ... cisza ... Po niedzieli znowu zadzwonię do UM.
Bałam się pozakładać "naszym" kotom obróżki bo już raz kiedyś ratowaliśmy jakiegoś kota, który zawisł na płocie, byłby się udusił.
Z jednej strony to dobrze jeśli prowadzona jest akcja sterylizacji/kastracji i podleczania dzikich kotów bo wiele z nich jest chorych. Koty, które były u nas odrobaczałam, były szczepione, zabezpieczane przed pchłami i kleszczami ...
A z drugiej strony ... Dokąd one trafiają skoro nie wracają tutaj??? Wyobraźnia zaczyna działać i płakać mi się chce. Chciałabym wierzyć, że do adopcji ... I czy ktoś, kto je odławia nie widzi różnicy? Że niektóre są zadbane, grubaśne (a więc odrobaczone), oswojone, ufne ...
A jeśli to wcale nie jest akcja UM lub jakiejś organizacji???
Dziwne, że azyl nic o tym nie wie ...

A może ktoś z Was wie coś na ten temat??? Bo mi to spędza sen z powiek.

kiciamicia

 
Posty: 9
Od: Sob sty 12, 2008 20:45
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie sty 13, 2008 0:31

Akcja sterylizacji w Gdansku skonczyla sie 15 grudnia. Wiec teraz nikt nie łapie kotow do sterylizacji. A jezeli koty chodzą sobie gdzie chca to niestety zdarza sie ze nie wracaja. Kociaka ktos faktycznie mogl wziac. Ja tez wzielabym, gdybym zobaczyla samotnego kiciusia. I szukalabym mu domku. Chyba ze kotek byl w ogrodzie ogrodzonym to nie ruszalabym. Ale gdzies na ulicy to dlugo nie zastanawialabym się, a jeszcze jak dalby sie zlapac gołymi rekami...
A ile kotow Ci zgineło?
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sty 13, 2008 0:55

Niestety jeżeli koty są wolnożyjące i tylko przychodzą do Ciebie na jedzonko, to tak to bywa i nie musi być wynikiem jakiś akcji. Giną te bardziej obłaskawione i to też się zgadza, bo zazwyczaj mają za dużo zaufania do ludzi. Dlatego ja nie staram się oswajac takich kotów tylko im dostarczam jedzenie.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie sty 13, 2008 2:01

dzidzia pisze:Akcja sterylizacji w Gdansku skonczyla sie 15 grudnia. Wiec teraz nikt nie łapie kotow do sterylizacji. A jezeli koty chodzą sobie gdzie chca to niestety zdarza sie ze nie wracaja. Kociaka ktos faktycznie mogl wziac. Ja tez wzielabym, gdybym zobaczyla samotnego kiciusia. I szukalabym mu domku. Chyba ze kotek byl w ogrodzie ogrodzonym to nie ruszalabym. Ale gdzies na ulicy to dlugo nie zastanawialabym się, a jeszcze jak dalby sie zlapac gołymi rekami...
A ile kotow Ci zgineło?


Ogród jest ogrodzony a furtka zamknięta na klucz. Kociaka musiał ktoś przywołać. I gdyby nie zniknęły inne koty spałabym spokojnie, że jakieś dziecko wybłagało mamę, żeby go zatrzymać. Choć i tak zawsze jest to ryzyko, że gdy dorośnie (i np.zacznie znaczyć teren) to go wyrzucą. Dlatego oczywiście najlepiej jest gdy wiem do kogo trafi bo mogę zaznaczyć, że jeśli się rozmyśli to zawsze może przynieść z powrotem.

Na osiedlu było ze 30 kotów, teraz są może ze 4.
W ub.roku o tej porze, gdy wynosiłam jedzenie do mnie przybiegało z 8-10 dzikich i oczywiście Heniu, o którym wspominałam i jeszcze jeden trochę bardziej dziki niż Heniu i 2 kicie. Te 4 koty + kociak zniknęły a trzymały się domu i ogrodu.

kiciamicia

 
Posty: 9
Od: Sob sty 12, 2008 20:45
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie sty 13, 2008 2:09

Barbara Horz pisze:Niestety jeżeli koty są wolnożyjące i tylko przychodzą do Ciebie na jedzonko, to tak to bywa i nie musi być wynikiem jakiś akcji. Giną te bardziej obłaskawione i to też się zgadza, bo zazwyczaj mają za dużo zaufania do ludzi. Dlatego ja nie staram się oswajac takich kotów tylko im dostarczam jedzenie.


Tak, wiem o tym i dlatego oswajam je tylko na tyle, żeby dały się złapać do zaszczepienia, żeby pozwoliły sobie zakropić preparat przeciw pchłom i kleszczom, zabrać się do przedsionka, gdzie mogę przypilnować żeby zjadły całą porcję jedzonka wzbogaconego o rozkruszoną tabletkę na odrobaczenie, żeby pozwoliły zrobić sobie zastrzyk czy zakroplić oczy/uszy ...

Tak było z tym kiciusiem. Trochę czasu to trwało zanim pozwolił się złapać a był coraz bardziej chory (koci katar).

kiciamicia

 
Posty: 9
Od: Sob sty 12, 2008 20:45
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie sty 13, 2008 10:30

To dużo kotow zniknęło, za duzo zeby mowić o jakims wypadku, jezeli znikają 2- 3 koty to mozna przyjąć, ze zginely w jakis wypadkach, ze ktos je przygarnął ale gdy znika taka ilosc w krotkim czasie to jest to bardzo podejrzane.
Jezeli kociak byl w ogrodzie to ktos, kto go wziął powinien z Tobą pogadać, zapytac czy kota moze wziąć. Zostawic telefon do siebie, jakis adres, no jakąś informacje.
Ale w tej sytuacji to faktycznie mocno podejrzane.
Nawet nie sądze, zeby ktoś wziął i szukał im domu, bo znalezienie domu dla ponad 20 dzikusow, w tak krotkim czasie, graniczy z cudem.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sty 13, 2008 10:42

To raczej wygląda, że ktoś w innych celach wyłapuje koty. Trudno to będzie stwierdzić, a jeszcze trudniej komuś udowodnić. Musiałbyś pytać, szukać innych karmicieli i jakoś razem się zorganizować, żeby sytuację wyjaśnić.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie sty 13, 2008 14:49

Rozmawiam, wypytuję i tylko coraz bardziej mi przykro i smutno.
Ponoć jakaś starsza pani widziała jak przed świętami, w środku nocy, ktoś chyba wyłapywał koty. Usiłuję ustalić która to pani i chciałabym z nią porozmawiać.
Ktoś twierdzi, że osoba wyłapująca koty otrzymuje zapłatę od każdej sztuki. Jeśli tak jest ... :( To jakie koty najłatwiej złapać??? A że zadbane, zdrowe, grubaśne ... Każda sztuka się liczy.
Oj, nie podoba mi się to! :(

kiciamicia

 
Posty: 9
Od: Sob sty 12, 2008 20:45
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie sty 13, 2008 15:30

To ze ktos wylapuje koty i dostaje zaplate to moze byc bzdurą. Jak łapalysmy koty na sterylki tez jedna baba drugiej babie mowila ze do laboratorium koty wylapujemy i dostajemy 200 zł od sztuki. A jak koty wracaly na podworko z blizna po sterylce to dalej gadaly o doswiadczeniach pseudomedycznych. Bzdura totalna.
Ludzie potrafia wymyslec wiele bzdur.
A nie wiem dlaczego wszyscy od razu myslą o kasie. Takie zmaterializowane to nasze spoleczenstwo. A jak jest taka madra to niech sprobuje znalezc kogos kto zaplaci za dzikuska 200 zł.
A tu watek do poczytania.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70359&highlight=
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie sty 13, 2008 15:52

No nie całkiem taka bzdura. Urząd Miejski, wydział gospodarczy, ma na to fundusz. Dzwoniłam do nich, rozmawiałam. Jesienią przeprowadzali takie akcje. Wyłapywacze to ludzie pracujący dla UM na zasadzie umowy. Ile dostają za każdą złapaną sztukę, nie wiem. Może 10zł może więcej, może mniej ...
Będę znowu dzwonić a jeśli to będzie konieczne to do nich pojadę. Nie chcą zbyt dużo mówić właśnie z uwagi na to, że ludzie to w przeróżny sposób interpretują i z ust do ust podają sobie coraz bardziej przekręcone i ubarwione wersje.
Jednak uważam, że przed przeprowadzeniem takiej akcji należałoby ogłosić, że takoważ będzie prowadzona a poza tym podać informację gdzie właściciele mogą szukać swoich kotów.

kiciamicia

 
Posty: 9
Od: Sob sty 12, 2008 20:45
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Nie sty 13, 2008 22:53

No właśnie... Bralam udzial w tej akcji i sterylizowalam koty ale były to koty bezdomne, nie mające właściciela. Koty wracały na miejsce z ktorego były odłapane.
I uwierz mi zadnej kasy nie dostałam. Robilam to za darmo, jeszcze ponosilam koszty transportu i musiałam przechowac te koty w swojej łazience.
Nie wiem dlaczego nie mozesz zrozumiec ze mozna cos zrobic za darmo dla bezdomnych kotów. Przecież sama prowadzisz przytulisko. Ktoś Ci płaci za to?

I kotow, które mają właścicieli nie sterylizuje sie z funduszy UM. Tylko koty bezdomne.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sty 14, 2008 9:16

A jakie to osiedle? Ja też mieszkam w Oliwie - starej, na Liczmańskiego. U mnie nic takiego się nie dzieje. Migracja kotów w normie.
Kto nie lubi kotów w poprzednim wcieleniu musiał być myszą ;)
Obrazek

maria_z

 
Posty: 1139
Od: Pt lis 23, 2007 21:25
Lokalizacja: Gdańsk-Oliwa

Post » Pon sty 14, 2008 9:19

Moje koty zostaly w Oliwie z rodzicami -sa wychodzace i coraz bardziej jestem przerazona... Jak ja naklonie rodzicow, aby sie wstrzymali z wypuszczaniem? Chociaz dom stoi w lesie, z dala od innych zabudowan..

Yzalbe

 
Posty: 929
Od: Wto lis 18, 2003 16:12

Post » Pon sty 14, 2008 9:30

Ja też mam dwa koty wychodzące. Nie jestem w stanie zatrzymać ich w domu, chociaż teraz, jak jest zimno, wychodzą na trochę i wracają do ciepełka w domu.

Dlatego ciekawa jestem, gdzie to osiedle, z którego znikają koty?
Kto nie lubi kotów w poprzednim wcieleniu musiał być myszą ;)
Obrazek

maria_z

 
Posty: 1139
Od: Pt lis 23, 2007 21:25
Lokalizacja: Gdańsk-Oliwa

Post » Pon sty 14, 2008 9:46

Z tego co wiem -okolice Katedry

Yzalbe

 
Posty: 929
Od: Wto lis 18, 2003 16:12

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Marmigeder i 55 gości