Witajcie kochani!!
Dawno mnie nie było, ale po urlopie miałam duzo do odrobienia w pracy i w domu, a później przypałętało mi się choróbsko (z zastrzykami włacznie).
Otóż sprawa przedstawia się następująco: niektórzy z was pamiętają, że przed urlopem przygarnęłam biedną kocinę bez jednego oczka. Kulka miała zostać u nas, ale był problem z naszym wolnym. Ale moja Mama (kochana kobieta!!

) powiedziała, że na ten czas zaopiekuje się kotem. I co okazałao się po urlopie!? Że Kulka zostaje u moich rodziców!!! Wielka była moja radość (choć troszeczkę przez łzy, bo bardzo się nastawiłam, że Kulka będzie u nas). Ale mina mojego Taty załatwiła sprawę definitywnie.
A parę dni temu przygarnęliśmy innego kota, który też miał ciężkie przejścia. Jakiś "miły"

facet bawił się maleńką kicią, a później ją kopnął. Znajomi, którzy to widzieli zabrali kota do domu i zaczęli ją leczyć (bo miała coś z zatokami). Ale teraz jest u nas i dokazuje jak sto diabli. Dlatego też nazywa się Psotka.
Z pozdrowieniami dla Wszystkich
