Ale do rzeczy. Pies kota nie lubi i szczeka, gdy go wyczuje. Do bardziej drastycznych scen nie dochodzi, gdyż pies jest stary i ledwo chodzi, nie mówiąc już o wskoczeniu na wersalkę czy krzesło, gdzie zwykle kryje się kot (choć raz Szarka w panice zaczęła włazić po firankach). Dlatego też przeznaczyliśmy dla kotki jeden pokój (naszą sypialnię). Tam ma jedzenie i kuwetę, tam nie wchodzi pies i tam zamykamy ją, gdy musimy wyjść. Oczywiście, kiedy jesteśmy w domu, kot z chęcią eksploruje resztę mieszkania, ale nie musi - wszystko, co niezbędne do życia, ma w sypialni.
Oczywiście, spanie z kuwetą ma swoje wady. Tu jednak Szarka okazała się wyjątkowo porządną kicią. Przez ten cały czas ani razu nie zrobiła kaktusa w nocy, co oczywiście oznaczałoby konieczność zerwania sie i sprzątnięcia po niej. Ani razu nie zrobiła go pod naszą nieobecność, co oznaczałoby powrót do zasmrodzonej sypialni. Co więcej, ani razu nie zrobiła go pod moją nieobecność, co zmusiłoby mojego szanownego małżonka do sprzątnięcia po niej (to akurat aż tak mnie nie zachwyca, od czasu do czasu mógłby zająć się posprzątaniem po kocie).
Mimo wszystko cieszę się, że jutro wracamy na stałe do domu.
