Dziś okropny dzień w Krówkolandii.
Krówki trzymają się dobrze, ale od wczoraj wieczorem do dziś rana mieliśmy takiego ślicznego gościa:
Wczoraj wieczorem błąkał się po torach WKD i w okolicach jezdni. Tatut spędził z nim prawie 3 godziny na dworzu, dzwoniliśmy na Paluch - "po 18.00 nie przyjmujemy, proszę dzwonić po straż miejską", dzwoniliśmy do straży miejskiej "Tak. Przyślemy patrol, jak tylko się zwolni z poprzedniej interwencji". Nie przysłali.
Więc gość trafił z nami do weterynarza (zdrowy, zadbany) a potem do nas, choć wiedzieliśmy, że nie na długo ze względu na Krówki itp. Najpierw był w łazience, potem aklimatyzował się w dużym pokoju.
Krówki zaciekawione (najbardziej odważna Stasia, oczywiście!), gość też w miarę ciekawy, ale nie ryzykowaliśmy bliskich spotkań.
Dzwoniliśmy po kilku znajomych, żeby go wzięli na tymczas chociaż. Nie dało rady.
Dziś rano zawieźliśmy kundelkową ślicznotę na Paluch.
Dlatego taki okropny dzień...
Dajemy właścicielowi szansę, Tatut rozkleił
ogłoszenia tam, gdzie cztery łapy szukały swej zguby na przeraźliwym mrozie. Przeszukaliśmy bazy danych zaginionych psiaków na www, będziemy je jeszcze przeszukiwać, bo to świeże zagubienie i ktoś mógł nie zdążyć jeszcze wpisać zguby. Dodaliśmy ogłoszenia na www Palucha i Milanówka, rejestruję się właśnie na psich forach - dodam wątek. Może go ktoś szuka?...
Mamy jego schroniskowy numer ewidencyjny - jeśli nie zgłosi się właściciel, wszelkimi skutecznymi sposobami będziemy szukać kogoś, kto go zaadoptuje i pokocha.
Wierzę w to, że się uda, bo to sama radość chodząca na czterech łapach, (merdająca kiedy tylko może i szukająca czułości!).
Dziś jestem obrażona na tak skonstruowany świat!!!!!!!!!!!
Po dodaniu ogłoszeń gdzie się da, idę pod koc, by zasnąć!
Jutro znów stanę do walki!