anna09 pisze:Pozdrawiam serdecznie Ciebie i przesyłam mizianki dla wszystkich cudownych dziewczynek

Dziękuję za pozdrowienia, mizianki przekazałam
Niestety, nie mam najlepszych wieści. Relacje kocio-kocie w ostatnich dniach diabelnie się skomplikowały. Główną przyczyną tego jest charakter mojej Kaśki. Otóż nie wybaczyła ona Bisi bójki, która miała miejsce 14 grudnia i od tamtego dnia zaczęła syczeć na Bisię. Początkowo nie był to problem, bo Bisia nie wchodziła jeszcze do pokoju, a potem miała rujkę i w ogóle się nie biła, tylko chciała być głaskana. Natomiast w nowym roku syki Kasi zaczęły prowokować Bisię do bicia i zaczęło się błędne koło: Kaśka syczy, Bisia ją atakuje, Kaśka jeszcze bardziej nie lubi Bisi i syczy jeszcze bardziej, a wtedy Bisia atakuje ją jeszcze zacieklej. Dodatkowo Bisia, podniecona bójką, zaczyna atakować każdego kota, który pojawi się w jej polu widzenia, a Kaśka, żeby rozładować stres, bierze się do bicia Kropci i Mruśki. Najgorsze jest to, że Kaśka boi się Bisi i nie broni się, ale tylko krzyczy. Ja staram się interweniować zanim Bisia dopadnie Kaśkę, ale nie zawsze jest to możliwe, np. w nocy. Z soboty na niedzielę Bisi udało się dopaść Kaśkę i podrapać, a Kasia ze strachu zsiusiała się pod siebie. A jakiego wrzasku narobiła! Po takim zdarzeniu Kasi łzy ciekną przez kilka godzin, a Kropcia też zaczyna zachowywać się wrogo w stosunku do Bisi. Całe szczęście, że Mruśka, kot "nerkowy", nie przejmuje się tą sytuacją i zachowuje obojętność wobec Bisi, a Bisia nie zaczepiana przez nią, nie atakuje jej. W dzień, między 11 a 20, jest spokój, bo wszystkie są rozespane, ale na przykład dzisiaj rano Kaśka obskrzeczała Bisię i pobiły się wszystkie trzy. Zanim udało mi się odłowić Bisię z tego tumultu, prawie zdemolowały kuchnię, bo Bisia, gdy atakuje, to zwinnością i szybkością przypomina velociraptora z Parku Jurajskiego

. Mało brakowało, a potłukłyby szklane rzeczy, które były na stole, a wtedy pokaleczyłyby się szkłem. Odizolowywanie ich nie wchodzi w grę. Robiłam takie próby, ale zamknięte drzwi od pokoju (kuchnia jest otwarta na przedpokój), bez względu na to, które koty są z której strony, wywołują u wszystkich kotów, łącznie z Bisią, poczucie wyjątkowej krzywdy. Bisia od razu siada pod drzwiami i płacze, że nie może wejść lub wyjść.
Mnie przez to wszystko jest okropnie smutno, bo Bisia jest taka miła, mądra i grzeczna i początkowo w głębi ducha marzyłam sobie, że Bisia zostanie u mnie. A teraz, z powodu strachu i nienawiści Kasi, nie wierzę już, że to będzie możliwe
