Witamy poświątecznie z dwójką kotów i teoretycznie i praktycznie
Tak jest, Maciuś okazał się pieszczochem jakich mało, do tego rozrabiaką i francuskim pieskiem, więc roboczo nazywany jest Książe Pan. Co prawda godziny jego największej aktywności przypadają na godziny najmniejszej aktywności dzieci, ale raz się minęli, i nawet dał się starszemu pogłaskać, a młodszy w końcu zanotował, że koty są dwa a nie jeden
Maciuś je mało, a jak już się na coś skusi to musi to być jakiś rarytas, np. delikatnie sparzona polędwica z kurczęcia. Obowiązkowo podana na talerzyku za kanapą, by mógł pożywiać się w spokoju. Bo Bonzo za kanapę po pierwsze nie daje rady się wcisnąć, a po drugie na czas konsumpcji Księcia Pana zostaje odizolowany w przedpokoju.
Noc pomiędzy pierwszym a drugim świętem oba koty spędziły wtulone między nas
Ale Maciek nadal boi się gwałtowniejszych ruchów, podejrzewam, ze jacykolwiek goście nieprędko go zobaczą. Tak samo jak dzieci. Aczkolwiek one są tak zachwycone Bonzem, mimo granic jakie im ostatnio wyznacza, ze za Maciusiem jakoś specjalnie nie tęsknią.
Oto kilka zdjęć z ostatnich dni:
Bonzo zawiera znajomość z Miszką.
Maciuś jak wylezie zza kanapy, najpierw żąda mizianek,
a potem musi zerknąć czy może przypadkiem zapomnieliśmy zasunąć pokrywy od akwarium...
Toaletę najlepiej wykonuje się koło Bonza - miło, ciepło a na końcu i tak Bonziak poprawia niedoróbki
A śpi sie, wiadomo, wspólnie z państwem. Niestety dla pani po jakimś czasie brakuje kanapy.
A to moje ulubione zdjęcie. Widać kto w dzień jest panem na włościach
