Dokoceni: FOTO s.5; Złotusia już za TM...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 29, 2007 12:26

Jak Złotusia dzisiaj?
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw lis 29, 2007 12:39

Jeśli dostaje antybiotyk doustnie to koniecznie trzeba dać lakcid, kefirek lub jogurt, żeby nie wyjałowić jelitek.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw lis 29, 2007 13:21

Ja ze swoimi kociastymi sztuk 3 i królikiem też trzymamy wszystkie kciuki za zdrówko tej ślicznej koteczki. :ok:

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw lis 29, 2007 20:24

Rano protestowała przy przemywaniu dziury i troszkę nas podrapała. Po powrocie z pracy byłem z nią w lecznicy (tam gdzie jej wycinali i zaszywali) na zastrzyku biotraksonu, i przy okazji poprosiłem, żeby jej wymienili sączek i przepłukali ranę. Co wetka uczyniła, tyle że płukanie riwanolem (jakoby bez różnicy, a nadmanganianu nie mają!!!), a sączek dostała z gazy. Ten wyjęty był chyba nie najgorszy, tzn. nie był jakoś strasznie zapaskudzony, i nie sączyło się już z rany - suchy ten wystający koniec sączka był. Chyba zrezygnujemy z porannego płukania jutro, i niech jej wymienią tę gazę na nową po południu, przy okazji ostatniego biotraksonu. I my w sobotę wsadzimy jej gumowy, z podziurawionego palca rękawiczki, jak nam ten lepszy wet doradził (był to zresztą dr Mikłusz, znany z "Multiwetu" i z lecznicy na Kabatach, na ul. Pod Lipą - kiedyś leczył nasze koty i był przy pierwszych kontaktach z maleńkim Gacusiem).

Niepokoi nas trochę, że Złotusia nic dziś nie chciała jeść, a w ogóle w ostatnich dniach bardzo rzadko robi kupę - czasem znajdujemy takie suche, małe balaski, jakby miała zatwardzenie czy co? A i sika chyba mało, a co gorsza - chyba mniej i bez przekonania pije, a przecież piła zawsze strasznie dużo i podejrzewamy ją o niewydolność nerek. Poza tym jest nieruchawa i prawie stale leży na poduszce pod lampą. Mamy też wrażenie, że nietypowo porusza tylnymi łapkami, jakby niezdarnie, ale może to po tym domięśniowym biotraksonie, w zadeczek.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Czw lis 29, 2007 22:17

Koci Tata pisze:Chyba zrezygnujemy z porannego płukania jutro, i niech jej wymienią tę gazę na nową po południu, przy okazji ostatniego biotraksonu. I my w sobotę wsadzimy jej gumowy, z podziurawionego palca rękawiczki, jak nam ten lepszy wet doradził (był to zresztą dr Mikłusz, znany z "Multiwetu" i z lecznicy na Kabatach, na ul. Pod Lipą - kiedyś leczył nasze koty i był przy pierwszych kontaktach z maleńkim Gacusiem).

Może jednak nie rezygnujcie z tego płukania...Zwłaszcza przy takim sączku - wyschnie, przyklei się i będzie trudny do wyjęcia...

Koci Tata pisze:Niepokoi nas trochę, że Złotusia nic dziś nie chciała jeść, a w ogóle w ostatnich dniach bardzo rzadko robi kupę - czasem znajdujemy takie suche, małe balaski, jakby miała zatwardzenie czy co? A i sika chyba mało, a co gorsza - chyba mniej i bez przekonania pije, a przecież piła zawsze strasznie dużo i podejrzewamy ją o niewydolność nerek. Poza tym jest nieruchawa i prawie stale leży na poduszce pod lampą. Mamy też wrażenie, że nietypowo porusza tylnymi łapkami, jakby niezdarnie, ale może to po tym domięśniowym biotraksonie, w zadeczek.

Może to wina antybiotyków. Czy Kicia dostaje lakcid, jogurt albo coś podobnego?

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw lis 29, 2007 22:37

KT,

:ok::ok:
:ok::ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lis 30, 2007 21:01

Wobec pogarszającego się stanu zdrowia Złotusi skontaktowałem się z Mikłuszem i zawiozłem ją dzisiaj do szpitala w "Mutliwecie" na Gagarina. W domu okazało się, że czuje się jeszcze gorzej. W szpitalu ją przyjęli i pobrali krew do badania (co się nie udało wetom z Milanówka). Ocenili jej stan jako bardzo zły, zapowiedzieli bliższe info - telefonicznie - po badaniu krwi. To badanie wykazało, że Złotusia ma bardzo zaawansowaną mocznicę, więc te objawy niewydolności nerek to była sprawa znacznie poważniejsza, niż myśleliśmy. Obraz krwi jest b. zły. Nie ma szans na uratowanie Złotusi. Tzn. nie przeżyłaby leczenia albo nie udałoby się jej po leczeniu utrzymać przy życiu. Ta historia z ropniem ją dobiła. Zaproponowali nam eutanazję jako jedyne sensowne rozwiązanie. Jedziemy tam jutro, bo oni ją do jutra chyba przy życiu utrzymają, pożegnamy się z nią i będziemy przy niej wtedy.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Pt lis 30, 2007 21:16

Biedna kiciunia, ale czy ona bardzo sie meczy, czy nie widza szansy ze nerki sie poprawią po kroplówkach , a jezeli widzicie ze jest gorzej to szkoda kici męczyć. Trzymam kciuki i Was serdecznie pozdrawiam dzielnie walczycie o kicie, zawinili lekarze z Milanówka ewidentie zaprowadzil infekcje w organizm.

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Pt lis 30, 2007 21:23

Koci Tato, czy naprawdę nie ma już żadnej szansy? Może skonsultować to jeszcze z innym wetem?...

:( :( :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt lis 30, 2007 21:29

Wetka ze szpitala mówi, że nie ma szans na poprawę, tzn. że może jakimś cudem utrzymaliby ją troszkę przy życiu (gdyby przeżyła leczenie, w co nie wierzą), ale że potem nie przetrwa. Wygląda na to, że ona tę mocznicę już miała i nerki w fatalnym stanie, bo przecież zniszczone nerki się nie odbudowują, ale jakoś jeszcze się trzymała u nas, w dobrych warunkach. I dobił ją ten ropień, tzn. załamało się wszystko przy niewielkiej dolegliwości. Normy ma jakieś dziesięciokrotnie przekroczone, mocznika czy co, we krwi. Może byłaby z nami jeszcze przez jakiś czas. A była - cztery miesiące. I to przecież dobre miesiące dla niej były, po tym sterczeniu przy drodze, nawet w deszczu - jaka ona przeciez była wychudzona i zapchlona, i jaki ładny koteczek się z niej potem zrobił. Nie chcę już spekulować - odchodzi jutro i już. Pochowamy ją w ogródku, gdzie pod drzewkiem, pod żywopłotem czy jakoś tak. Zostaną nam te dwa jej zdjęcia - i oczywiście zawsze będziemy ją pamiętać, bo bardzo ją kochaliśmy.

Koci Tata

 
Posty: 2229
Od: Pt wrz 24, 2004 13:04
Lokalizacja: Milanówek

Post » Pt lis 30, 2007 21:42

Nie pisz tak odchodzi jutro i juz - to nie pasuje do Twojej dotychczasowej walki o zycie kici, a moze będzie przełom jutro w chorobie.

meggi 2

 
Posty: 8744
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Pt lis 30, 2007 22:08

Biedna koteczka :(.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lis 30, 2007 22:12

:cry:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lis 30, 2007 22:38

przesledziłam watek .... jak los bywa zmienny...i okrutny...i dobry....taka walka ..... :cry: łezki same płyną ...
ObrazekObrazek

dakoti

 
Posty: 1541
Od: Nie wrz 09, 2007 22:04
Lokalizacja: warszawa wola

Post » Pt lis 30, 2007 23:20

:cry: Jeżeli weci oceniają, że jej życie może już być tylko cierpieniem bez szans na poprawę, to podjęliście słuszną decyzję. Przytulam, jutro czeka Was koszmarny dzień, będę o Was myśleć.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 29 gości