

Patrzę, przy ladzie stoi dwóch facetów. Niby nie łachmyty jakieś, ale raczej tacy nie budzący zaufania. I jeden z nich trzyma w bluzie kociaka... Maleństwo zupełne, ze dwa-trzy tygodnie może... Prawie białe, tylko pojedyńcze czarne łateczki. Trochę jak znajdka Keskese. Gałki zaropiałe, noseczek w strupkach... A faceci gadają ze sprzedawczynią i rechoczą... Myślę - wy tacy-owacy... Na pewno kociaka złapaliście w złych zamiarach

Kociątko przeżyło jako jedyne z dwójki rodzeństwa. Kotki wlazły (albo zostały wniesione przez matkę) pod maskę samochodu...


Nazwał go Szczęściarz, choć jeszcze nie ustalono płci - takie to maleństwo... Cała rodzina go hołubi, a ojciec faceta powiedział, że jak kot nie zostanie, to facet z domu wyleci... A facet - po czterdziestce...

No i oceniajcie tu ludzi po pozorach...
