Kotka mojej cioci- powiklania hormonalne?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 31, 2003 18:38

Zostało zadane pytanie.
Vivaldi na nie odpowiedzial.
Udzielil informacji.
Nic wiecej.

Kazia

 
Posty: 14029
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 31, 2003 21:32

Blue pisze: A co do kotki ktora rodzila 3 razy do roku... Biorac pod uwage ze kocica 2 miesiace chodzi w ciazy - to ta byla przez jakies 6 miesiecy w roku ciezarna... Pozostale 6 wychowywala kocieta...
Tym naprawde chyba nie ma sie co szczycic :(

Z calym szacunkiem- lepiej sie nie przyznawac? To chyba nie bylo chwalenie sie...
Forum sluzy do wyglaszania opini i doswiadczen i do dyskutowania. Jednomyslnosc moze i jest przyjemna ale nie sluzy dyskusji. Poza tym chyba sa jakies systemy kontroli hodowli? Forum tez temu sluzy?
BTW, na pl.rec.zwierzaki tez bylo niedawno o osadzaniu... Jakis trend?

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Pt sie 01, 2003 9:09

Barbara Hyży pisze:
Blue pisze: A co do kotki ktora rodzila 3 razy do roku... Biorac pod uwage ze kocica 2 miesiace chodzi w ciazy - to ta byla przez jakies 6 miesiecy w roku ciezarna... Pozostale 6 wychowywala kocieta...
Tym naprawde chyba nie ma sie co szczycic :(

Z calym szacunkiem- lepiej sie nie przyznawac? To chyba nie bylo chwalenie sie...
Forum sluzy do wyglaszania opini i doswiadczen i do dyskutowania. Jednomyslnosc moze i jest przyjemna ale nie sluzy dyskusji. Poza tym chyba sa jakies systemy kontroli hodowli? Forum tez temu sluzy?
BTW, na pl.rec.zwierzaki tez bylo niedawno o osadzaniu... Jakis trend?

wydaje mi się, że WŁAŚNIE dyskutujemy, wygłaszamy opinie i zadajemy pytania.
nie zauważyłam by ktokolwiek miał pretensje do vivaldiego i go "osadzał" :roll:
a rodząca 14 letnia kotka, tudzież 3 mioty w od jednej kotki hodowlanej rocznie raczej mają prawo budzic conajmniej zdziwienie.
co do "systemu kontroli hodowli" to :twisted: zmilczę
zwłaszcza, że temat o sterylce.
vivaldi, jeżeli poczułeś się urażony pytaniami, to słowo, że nie było to moim zamiarem 8)
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt sie 01, 2003 9:45

Gwoli wyjasnienia - ktos mnie zle zrozumial- Mowie, ze w czasie rui, porodu itp.. -zeby uzmyslowic ludziom, ktorzy nie chca zwierza narazac na stress i dolegliwosci zwiazane z zabiegiem. To byloby zabawne byc generalnie przeciwko prokreacji - prawda, Barbaro?
A odnosnie hodowli zwierzat rasowych - wiem, ze, niekiedy zwierzeta traktowane sa przedmiotowo, cierpia na tym same, cierpi rasa /nie generalizujac, oczywiscie/.

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt sie 01, 2003 13:06

Hm, moze jestem przewrazliwiona. Przyznaje, ze o kontroli hodowli nie wiem prawie nic.
Ale wiem, ze nie tylko ja wyciagne wniosek z odpowiedzi jakiej udzielil Vivaldi i reakcji jaka nastapila.
A co do bycia przeciwnikiem prokreacji - no coz, jak kotka bez rodowodu jest w ciazy to momentalnie gromy leca na wlasciciela, "no bo jak to tak, i tak jest za duzo kotow". Dlaczego myslicie, ze koty mniej pragna miec dzieci niz ludzie? Przeciez przekazanie swoich genow dalej to jest ich instynktowne pragnienie od zarania dziejow! Natura sama ma sposoby zeby przezywaly osobniki najsilniejsze, nie potrzeba ingerencji ludzkiej i zadnej hodowli. To cale gadanie o osobnikach bez wad genetycznych, ktore rodza sie w hodowlach to wymysl czlowieka, ktory szukal argumentow zeby umotywowac idee hodowli. A "bledy" przeciez sie zdazaja...
Urodzenie dziecka podobnie jak posiadanie kotki majacej mlode jest niezwyklym przezyciem i chociaz wiem, ze dzieci a kocieta to nie to samo, to bedzie mi bardzo zal mojej Pliszki, gdy przyjdzie czas odebrania jej tej przyjemnosci :( Podobno dla kota to jest wygodniejsze, no coz, ja nie chcialabym zyc wygodnie i np nie miec dzieci, ktore wygodne kompletnei nie sa. Mam nadzieje, ze koty bez mozliwosci prokreacji nei rozumieja swojej sytuacji, bo jakby rozumialy, toby pewnei wiedzialy, ze zyja tylko po to zeby dawac przyjemnosc czlowiekowi i sobie. Czy takie zycie, dla samej przyjemnosci mialoby sens? Ale to juz sprawa wlasnego swiatopogladu
Pliszkowa, ktora ma mocno kontrowersyjne poglady.

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Pt sie 01, 2003 15:40

Dalej sie chyba nie rozumiemy - moze najpierw wyjasnie, ze moja ulubiona rasa jest europejska, czyli mniej elegancko, dachowa. Wszystkie moje koty to zbierane sieroty, podobnie koty moich przyjaciol. Kazdy sie chyba ze mna zgodzi, ze jest nadpopulacja psow i kotow, dlatego wszyscy wlasciciele powinni sie czuc odpowiedzialni nie tylko za swoje zwierzeta, ale i za ich ewentualny przychowek.
Wedle mojej wiedzy to nie jest tak, ze zwierzeta maja ciagly instynkt rodzicielski, potrzeba posiadania potomstwa jest instynktowna i pojawia sie w konkretnej sytuacji hormonalnej /ruja/. Nie mowmy wiec o odbieraniu przyjemnosci, a czujmy sie odpowiedzialni za te narodzone i nienarodzone , pamietajac, ze sterylizacja zapobiega ropomaciczu i nowotworom sutka w pozniejszym wieku, kastracja samcow- chorobom prostaty.
W kilku klinikach w Warszawie widzialam szczegolowe informacje, podajace fakty i mity na ten temat, szkoda, ze nie jest to powszechne.

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt sie 01, 2003 16:35

Malgorzata pisze:Dalej sie chyba nie rozumiemy - moze najpierw wyjasnie, ze moja ulubiona rasa jest europejska, czyli mniej elegancko, dachowa. Wszystkie moje koty to zbierane sieroty, podobnie koty moich przyjaciol. Kazdy sie chyba ze mna zgodzi, ze jest nadpopulacja psow i kotow, dlatego wszyscy wlasciciele powinni sie czuc odpowiedzialni nie tylko za swoje zwierzeta, ale i za ich ewentualny przychowek.
Wedle mojej wiedzy to nie jest tak, ze zwierzeta maja ciagly instynkt rodzicielski, potrzeba posiadania potomstwa jest instynktowna i pojawia sie w konkretnej sytuacji hormonalnej /ruja/. Nie mowmy wiec o odbieraniu przyjemnosci, a czujmy sie odpowiedzialni za te narodzone i nienarodzone , pamietajac, ze sterylizacja zapobiega ropomaciczu i nowotworom sutka w pozniejszym wieku, kastracja samcow- chorobom prostaty.
W kilku klinikach w Warszawie widzialam szczegolowe informacje, podajace fakty i mity na ten temat, szkoda, ze nie jest to powszechne.

Ja tez mam dachowca, a bedzie ich dwa. Co do nadpopulacji - zgoda, ale jesli stale bedziemy brac koty z piwnic i tego typu miejsc to nie znaczy ze one znikna (nawet jesli bada masowo strylizowane). Bo skoro jest nisza ekologiczna to pewnie i koty sie znajda. I bardzo dobrze, bo nie bedzie gryzoni. Inna sprawa, ze te koty powinny byc w duuuzym poszanowaniu, a nie traktowane jak zabawka do kopniecia... Sterylizacja to humanitarne traktowanie zwierzat, ale tak naprawde one sa czescia przyrody i jako takie kieruja sie innymi prawami. Kocury zjadaja kotkom mioty, kotki porzucaja co ktorys miot jak czuja ze nie wykarmia. To jest nieludzkie, ale zwierzeta to nie ludzie! (chociaz bardzo bysmy tego chcieli). Ale to koty dzikie. A domowe... ba, mialam w dziecinstwie kotke, ktora chorowala i nie mogla miec swoich kociat. Gdy jej matka urodzila, wspomniana kotka wariowala na punkcie kociat, jakby odbijala sobie brak swoich dzieci. Pewnei ktos zapyta, co robilismy z tymi kocietami? Trafialy do nowych domow, z jednego kot wrocil bo nei byl dobrze traktowany. To bylo na wsi (tak, na wsi, wszystko jasne :!: , na wsi koty zyja krocej bo wiecej sie wlocza i wiecej im zagraza, ale trzymane sa przeciwko gryzoniom a nei dla przyjemnosci). Kot kotu nierowny. A w miescie jest inaczej, wcale nie lepiej :( To oczywiscie moje zdanie. Teraz mieszkam w miescie, wysterylizuje kotke bo inengo wyjscia nie mam. Ale to tak, jakby powiedziec - kot nei wychodzi wiec nei wie co traci, wiec jest szczesliwy. Nie rodzi ale tez nie wie ze tej mozliwosci jest pozbawiony. Jest nieswiadomy. To my za niego decydujemy. Tworzymy kotom specyficzne Matrix i myslimy ze sa szczesliwe. Ale nie wiemy tego na pewno.
Udomowienie dla jednych oznacza pelna kontrole kota dla innych tylko tyle ingerencji ile to konieczne. W pierwszym przypadku kot dozywa starosci, w ktorej czeka go mniej lub wiecej leczenia, w drugim - niechybnie szybsza smierc (chociaz ta wspomniana matka rodu miala z 15 lat gdy zostala potracona przez samochod, byla slepawa i gluchawa, wiec nic dziwnego. Prawo natury.) O ropomaciczu pewnie nie slyszala...
Ja wiem ze trudno sobie wyobrazic takie zycie dla swojego ukochanego kota w srodku miasta. Wiem, ze mnie tutaj nikt nei zrozumie. Ja po prostu boleje nad faktem, ze musze podejmowac takie decyzje i musze to tlumaczyc dobrem kota. I tyle.
Ostatnie zdanie bylo o tym ze jestem niedouczona? 8)
Szkoda, ze nei ma ograniczenia dlugosci postow, pewnei bym sie wstrzymywala z pisaniem :)

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Pt sie 01, 2003 16:36

Vivaldi, dzięki za odp. A inne przyklady?
Kaziu, Ty chyba masz doświadczenie?

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 01, 2003 18:08

[quote="Barbara Hyży']Z calym szacunkiem- lepiej sie nie przyznawac? To chyba nie bylo chwalenie sie...
[/quote]

Osobiscie sadze iz fakt iz kotka "hodowlana" (bo przepisy nie pozwalaja na takie cos i pewna ilosc miotow musiala byc "lewa") ma kocieta trzy razy do roku - jest naganny.

Forum sluzy do wyglaszania opini i doswiadczen i do dyskutowania. Jednomyslnosc moze i jest przyjemna ale nie sluzy dyskusji.


No - dokladnie, a co ja innego robie? ;)

Poza tym chyba sa jakies systemy kontroli hodowli? Forum tez temu sluzy?


Pewnie jakies systemy kontroli sa. Ale chyba tylko jako pozory - bo hodowca robi co chce - np. zglasza tylko jeden miot rocznie - a ma ich z kotki trzy. Albo trzyma koty w klatkach lub w piwnicy.
Nikt tego nie kontroluje.
To Forum jest o kotach - hodowle tez sie zalapuja.

BTW, na pl.rec.zwierzaki tez bylo niedawno o osadzaniu... Jakis trend?


Osobiscie uwazam ze to bardzo dobrze iz ludzie w koncu zaczynaja mowic o krzywdzie zwierzat, o instrumentalnym ich traktowaniu, o wykorzystywaniu. Wiele osob zaczyna o tym mowic, inni dowiaduja sie rzeczy o ktorych nie mieli pojecia.
Sadze ze to idzie w dobrym kierunku. Oczywiscie - o ile nie zahacza o skrajnosci - ale w przypadku kocicy rodzacej 3 razy w roku mysle ze ocenianie jest jak najbardziej uzasadnione...

Blue

 
Posty: 23906
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt sie 01, 2003 18:40

Blue pisze:
Forum sluzy do wyglaszania opini i doswiadczen i do dyskutowania. Jednomyslnosc moze i jest przyjemna ale nie sluzy dyskusji.


No - dokladnie, a co ja innego robie? ;)


Bardziej mi chodzilo o to, ze niedlugo cale forum bedzie mowic jednym jezykiem za to prawie nikt nie odwazy sie odezwac inaczej niz "norma".
Co do pietnowanej krzywdy - akurat w tym przypadku nei wiem czy chodzi o krzywde czy predzej o traktowanie kotki przedmiotowo, poza tym nie wiadomo jakie byly dalsze losy kociat, moze wcale nie zostaly sprzedane tylko rozdane rodzinie? I znow zapytam - czy to taka wielka roznica gdy 3 razy w roku w ciazy jest kotka hodowlana czy zwykla buraska? To kot nie slon i skoro zachodzi 3 razy do roku w ciaze to widocznie jest w stanie taka "eksploatacje" wytrzymac. Jak widac po wypowiedzi Vivaldiego nawet dlugo wytrzymywala. Inna sprawa ze to nielegalne. I jesli kocieta zostaly sprzedane to krytyka sie nalezy za prowadzenie pseudohodowli.
Ale to nie kwalifikuje sie do tego watku, dlatego z mojej strony EOT.
Ostatnio edytowano Pt sie 01, 2003 18:43 przez Pliszkowa, łącznie edytowano 1 raz

Pliszkowa

 
Posty: 386
Od: Pon sty 20, 2003 17:43
Lokalizacja: Kraków - Zwierzyniec :-))

Post » Pt sie 01, 2003 18:42

Barbaro, moje ostatnie zdanie nie bylo o tym! Jesli wzielas to personalnie- PRZEPRASZAM! Bylo o tym,ze ogolnie wiedzy i odpowiedzialnosci za zwierzeta w narodzie za malo, i tu sie chyba ze mna zgodzisz.
Wcale nie uwazam, ze trzeba wylapywac i zamykac w mieszkaniu piwniczne czy inne wolnozyjace koty, oczywiscie, ze i one sa potrzebne, ale chcialabym, zeby nie byly glodne /od 2 lat karmie kocia gromadke przy supermarkecie/, zeby nie zamarzaly, nie zagryzaly sie nawzajem. Zyczylabym tez sobie, zeby schroniska nie byly przepelnione niechcianymi, porzuconymi zwierzetami, zeby sluzyly tylko za chwilowy azyl zagubionym zwierzetom...Zgadzam sie z Toba - ograniczamy nasze zwierzeta , kazdy z nas musi sobie odpowiedziec, czy robimy to dla swojego, czy dla ich dobra.Czytalas watek "Czy nasze koty sa szczesliwe" - tam tez o tym.
Pozdrawiam, Malgorzata

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pt sie 01, 2003 19:01

A wracając do tematu topicu - czyli powikłań po sterylce. Moje dwie poprzednie były sterylizowane w późnym wieku, już z powodu ropomacicza. Przedtem były na hormonach. Mysza przeszła operację jakby nigdy nic, po dziesięciu dniach zdjęto jej szwy i to był koniec "sprawy". Dożyła 20 lat, w ostatnim roku miała nowotwory sutków i problemy z nerkami. Burcyś, słabowitka, miała problemy, niezbyt reagowała na antybiotyk o przedłużonym działaniu (zastrzyk co drugi dzień zamiast codziennie), paskudziło jej się, ale po zmianie antybiotyku wszystko poszło dobrze. Później okazało się, że ma cukrzycę, przeżyła do zeszłego roku na insulinie. Była u nas 17 lat. Tak naprawdę dużo zależy też od indywidualnej odporności zwierza.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 01, 2003 20:30

Nie o kocie, ale...
W ubiegłym tygodniu sterylizowana była sunia mojego tescia. Znajda- teraz ma jakies 6-7 lat, znaleziona 5 lat temu. Nigdy "u nas" nie rodziła, dostawała zastrzyki hormonalne. Od poł roku namawiałam tescia na sterylke- bez rezultatu :( I nagle okazało sie, ze sunia ma kłopty zdrowone- objawy, podobne do zatrucia pokarmowego. Brzuch wzdety jak nie wiem. Ropomacicze :( Szybka, trudna operacja. Macica wazyła ponad 8 kg! :strach: Wet robil zdjecia, zeby posłac do specjalistycznego pisma, bo czegos takiego w zyciu nie widział. Kroplowki, podawana krew... Suka zyje- cudem niemal :D

A co do tego, ze natura reguluje u kotek częstośc rodzenia... :?
Moi rodzice mieli wychodząca kotę. Było to 13 lat temu i miałe miesteczko wiec mało kto slyszał o sterylce :? Kota rodziła 3-4 razy w roku. Czarnymi kocietami obdarzyłam calą rodzine i większość znajomych. Gdy pewnego dnia kota, karmiąc jeszcze poprzedni miot- poroniła - zawizłam ja na sterylkę. Była pierwszym kastrowanym kotem w okolicy i dożyła wieku kilkunastu lat...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia i 43 gości