Wyszlam wczesniej z pracy i przyjechalam do domu przed szkola. Krzysiu wyszedl mi na powitanie i chcial jesc

. Wylizal caly sosik z saszetki Walthama dla rekonwalescentow i zjadl kilka kawalkow mieska. A potem usiadl i sie porzadnie wymyl. wyjezdzalam wiec na zajecia pelna dobrych mysli.
Wlasnie wrocilam do domu no i niestety

jest tak samo. Krzys lezy pod lozkiem. Nie chcial nawet powachac puchy. Jutro rano jedziemy na druga konsultacje, wzielam sobie wolne. Napisze jak tylko bedzie cos wiadomo.