Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro wrz 26, 2007 12:21

Z oswajaniem dzikusa bywa różnie. Charakter kota ma wielkie znaczenie: on może po prostu ludzi jedynie tolerwać i nie miec potrzeby kontaktu z człowiekiem - wtedy będzie ciężko. Poza tym jakies doświadczenia...
A może byc jak i umnie - myśłam, że z pół roku zajmie mi nim Pan KOT usiądzie gdzieś w podbliżu (bez dotykania) i popatrzy w miarę normalnie. To kot po prawdopodobnie okropnych przeżyciach (miał wyłamana nogę ze stawu, taka wykręconą)...
Dzis lepi sie do każdego :evil: gościa!
Zapraszam na jego wątek, może cos skorzystasz - Pan KOT w podpisie
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Śro wrz 26, 2007 13:10

Ja bym do tych rad i słusznych uśmiechów dodała jeszcze :)

1. Nie stawaj nad kotem - wyobraź sobie, jaka jestes dla niego duuża, on zna wielkość ludzi, ale na razie boi się, jest na nowym terenie. Najlepiej usiądź przy nim na chwilę, a jeszcze lepiej połóż się, ale nie próbuj go miziać, tylko sobie np. poczytaj.
2. W uśmiechach do niego na początku nie pokazuj za bardzo zębów - wiadomo, u zwierząt do sygnał, ze możesz zaatakowac
3. A przede wszystkim - na wszystkie moje dzikie uliczniki najlepiej działał widok tego, ze głaszczę pozostałe koty, że one same wskakują mi na kolana, że wręcz upierdliwie ( sorki :oops: ) mruczą i domagają się miziaków. Fajnie to wygląda, jak ulicznikom oczy sie robią wtedy taKIE wielkie ze zdziwienia 8O :D Widzą, ze wszystko jest ok, a kocie dzwięki dają im gwarancję, że to jest prawda.

Skradaczu - Twój Ogonek bedzie Ci wdzięczny :), na razie boi się, co to bedzie dalej.

Marcjannakape - a wg. lekarza z kliniki, gdzie był najpierw Twój kotek to miał byc taki dzikusek, pewnie mu u Ciebie bardzo dobrze :)
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 26, 2007 13:35

mamucik pisze: Marcjannakape - a wg. lekarza z kliniki, gdzie był najpierw Twój kotek to miał byc taki dzikusek, pewnie mu u Ciebie bardzo dobrze :)


No i dlatego zrobiłam oczy 8O jak wyl;azł zza wersalki i dał się pogłaskać i teraz tylko pod pache włazi
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Śro wrz 26, 2007 13:48

mamucik pisze:1. Nie stawaj nad kotem - wyobraź sobie, jaka jestes dla niego duuża, on zna wielkość ludzi, ale na razie boi się, jest na nowym terenie. Najlepiej usiądź przy nim na chwilę, a jeszcze lepiej połóż się, ale nie próbuj go miziać, tylko sobie np. poczytaj.


Dokładnie, Różyczka też się boi stojących ludzi, wystarczy krok w jej stronę i już się ewakuuje. Ale jak leżymy w łóżku to nawet czasem przychodzi i daje się pomiziać. Jak leżymy nie jesteśmy tacy straszni.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw wrz 27, 2007 7:50

marcjannakape pisze:
mamucik pisze: Marcjannakape - a wg. lekarza z kliniki, gdzie był najpierw Twój kotek to miał byc taki dzikusek, pewnie mu u Ciebie bardzo dobrze :)


No i dlatego zrobiłam oczy 8O jak wyl;azł zza wersalki i dał się pogłaskać i teraz tylko pod pache włazi


Bardzo fajnie - głowa pod pachą to oznaka najwyższego zaufania :)
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw wrz 27, 2007 11:23

Zgadzam się z mamucik. Bardzo ważna jest dla kota perspektywa. Tylko moje najbardziej miziaste piwniczniaki nie reagują na zmiany (czy karmię je w piwnicy-zimą, czy przed blokiem-latem). Coroczna przecież zmiana powoduje, że koty, które znaja mnie wiele lat w piwnicy są bardziej nieufne. Inaczeej mnie postrzegają, z innej perspektywy. Poza tym na dworze pewnie czują się bezpieczniej i mają większe pole manewru do ewentualnej ucieczki. W tej łazience musisz działać bardzo rozważnie i ostrożnie, zacznij od rozmowy z kotem i może od jakiegoś szeleszczącego papierka na sznureczku - takie najprymitywniejsze zabawki są najskuteczniejsze, nic wyrafinowanego, sama prostota.
A poza tym dokładnie to co pisała Prakseda, wszystko zależy od kota i od tego czy będzie chciał się oswoić. Tak czy inaczej to długi proces i trzeba się na to przygotować. A zdarzają się koty, które nie chcą i już (mam taką porażkę na swoim koncie i cały czas trudno mi o tym myśleć). Miejmy nadzieję, że ten osobnik zalicza się do 95% kotów, które oswoić się dadzą.
Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki za udaną adaptację :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 21, 2007 10:56

Ja też miałam taki sam problem jak ty.
Ktoś podrzucił mi dziką kotke i też mieliś my problem ze
złapaniem jej. Ale wkońcu się udało. Kotka miała swój pokuj
w którym nikt nie mieszkał miała tam fotel kanape duże okno
na którym mogła leżeć. 2 tygodnie siedziała w pokoju i była bardzo nieufna ja starałam się spędzać z nią jak najwiećej czasu po 3 tygodniach kotka w końcu podeszła do mnie i położyła się koło mnie.
Kiedy wystawiłam w jej strone ręke zaczeła syczeć lecz dała sie pogłaskać
i gdy ją pogłaskałam zaczeła mruczeć. i od tamtej pory daje się głaskać brać na ręce i przytulac a 2 tygodnie po oswojeniu urodziła 6 maluśkich kotków teraz kotka ma 12 lat i wogule po niej nie widać że kiedyś była dzika. Takrze moim zdaniem powinnaś spędzać z tym kotem durzo czasu i stać sie jego przyjaciółką :lol:

RZYCZE POWODZENIA :lol: :lol: :D :D :) :) :P :P :wink: :wink:
KOCHAM ZWIERZĘTA

pateczka

 
Posty: 1
Od: Nie paź 21, 2007 10:41
Lokalizacja: OPOLE

Post » Sob wrz 04, 2010 22:45 Re: Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

Witajcie
Przepraszam, że odświeżam stary topic, ale mam problem. Mieszkam w domu z ogrodem na obrzeżach miasta. Kilkanaście dni temu, przyplątała się do nas kotka, zmarznięta, głodna. Była w drewutni przez 2 dni i jedna noc, miauczałam ale po zbliżeniu się do niej uciekała. W końcu tata złapał ją do koszyka na whiskaksa, szybko poszło, musiała być bardzo głodna. Siedział w koszyku, spałaszowała wszystko co jej daliśmy. Kiedy chciałam ją pogłaskać, cofała się do koszyka, jakby się bała. Po godzinie, moja mam przemawiała do niej i sama z siebie zaczęła furkać, ale tak jak to furkają kotki jak się je głaszcze.
Ponieważ mam już 2 kocurki w domu, tego kotka zdecydował się zaadoptować mój chłopak, ale on z kolei mieszka w bloku - sam.
Z kotki jest prawdziwa dzikuska, czmycha po mieszkaniu, skrada sie do jedzenia, ale jak się ją złapie i głaszczę to mruczy. Ale potem zaraz ucieka, nie można podejść do niej bo się chowa po kątach., I tak można za nią chodzić a ona będzie uciekać z kąta w kąt. Ale jak jest np w koszyku, to już się nie cofa przed ręką.

Teraz moje pytanie - czy ona nie będzie nieszczęśliwa w bloku? Nie mogąc wychodzić na trawkę? Nie mogąc ganiać po łąkach, polować na myszki? Podejrzewam że ta kotka urodziła się w łąkach i tam wychowała. Czy będzie nieszczęśliwa w mieszkaniu? Na moje oko wygląda na jakieś max 5 miesięcy. Mój chłopak kilka dni temu wziął drugiego kotka, 6 tygodniowego. Dzikuska troszkę się ożywiła, śpią razem, bija się łapkami.
Teraz rozważamy, czy dzikuski nie zostawić u takiej pani na wsi, byłaby dalej dzika, nieoswojona, siedziałaby pewnie w stodole, ale mogła wychodzić, ta kobieta dawałaby jej jedzenie, bo ma już 2 koty.
Nie wiem co robić, dzikuskę nazwaliśmy Pumka, tak mi jej szkoda, co będzie dla niej lepsze?
Proszę o szybką poradę....

cindirellla

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 04, 2010 22:31

Post » Nie wrz 05, 2010 16:45 Re: Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

poradzicie coś?

cindirellla

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 04, 2010 22:31

Post » Pon sie 15, 2011 10:05 Re: Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

Myślę ,że masz szansę. :kotek: .A wieczie jak oswoić dzikiego kota ze strychu ???
Bo zaczą do monie przychodzić taki czrny słodki kocurek z białym krawacikiem i żółtymi oczkami wlazł na strych i tam siedzi jak go oswoić??? :?: pokochałam go od kąt dam siedzi :1luvu: :kotek: .

liuytrewq

 
Posty: 2
Od: Pon sie 15, 2011 9:57

Post » Pon sie 15, 2011 10:10 Re: Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

A i zapomniałam ,że nie da się do niego podejść nawet ponieważ zwiewa i panicznie próbuje wyjść przez jakąś szparę. :( A jak mama lub tata wiesza pranie to koszmar 8O

liuytrewq

 
Posty: 2
Od: Pon sie 15, 2011 9:57

Post » Pt mar 31, 2017 13:50 Re: Dziki kot- jaka szansa na oswojenie????

Dzień dobry,

Proszę mi wybaczyć, że odświeżam stary wątek, ale w zasadzie mam podobne pytanie jak w tytule, chociaż problem jest nieco bardziej złożony. Od roku dokarmiamy burego dzikuska, który jak mi się wydaje - nigdy nie miał bliższego kontaktu z człowiekiem (albo przeszedł wiele złego zanim trafił na nasz ogródek). Kot codziennie przychodzi do nas na taras, zje michę, po czym idzie wylegiwać się pod drzewo do nas, albo na sąsiednie działki (zwykłe pola). Na zimę zrobiliśmy mu styropianową budkę, ale często szedł spać gdzieś indziej albo mościł się u nas pod wiatą w starym wózku sklepowym wyścielonym kocami.
Niestety, kot nijak nie chce się u nas zadomowić, jesteśmy w stanie podejść nie bliżej niż na 2 m, w przeciwnym razie od razu ucieka. Stołuje się u nas dwa-trzy razy dziennie, nawet zdarza mu się wylegiwać na tarasie, znaczy nasze drzewa, ale do domu za Chiny Ludowe nie chce wejść, nie mówiąc już o jakimkolwiek kontakcie fizycznym. Raz spróbowaliśmy go złapać w duży transporter, ale skończyło się na zadrapaniu męża, zrzuceniu kwiatka z parapetu i ucieczce pod stół. Kot przesiedział kilka godzin na krześle, nie chciał jeść i prychał kiedy wyciągaliśmy rękę.

W zasadzie moglibyśmy go dalej dokarmiać i leczyć w razie konieczności, ale niebawem chcemy sprzedać dom. I teraz nie wiemy co z nim zrobić - zostawić go na "jego" terenie, który dobrze zna i na którym czuje się bezpiecznie, czy próbować oswoić go w trybie przyspieszonym? Niestety, nikt mi nie zagwarantuje, że będzie kota dokarmiał, a nie chcielibyśmy go zostawiać na pastwę losu. Z drugiej strony, nie wiadomo czy kot w ogóle da się oswoić i czy zaakceptuje nowe miejsce. No i kolejny problem - nie wiadomo gdzie wylądujemy po sprzedaży, bo jesteśmy w trakcie budowy i jak na razie szukamy czegoś do tymczasowego przemieszkania (w grę wchodzi dom moich rodziców). Nie chcemy robić kotu rewolucji w życiu, ale boimy się, że po naszej wyprowadzce nikt się nim nie zajmie.

Przepraszam za długi post, ale kompletnie nie mamy pomysłu na tego kota. Chcielibyśmy go ze sobą zabrać, ale on wydaje się całkiem nieoswajalny. Na forum jest wiele doświadczonych osób, które na co dzień zajmują się dzikimi kotami, więc liczę na Waszą pomoc. Co będzie dla niego lepsze - oswajanie na siłę i przeprowadzka z nami czy pozostanie tu na miejscu i ewentualne dogadanie się z przyszłymi nabywcami o dokarmianie kota? Myślałam o tym, żeby schwytać go w klatkę łapkę i przetrzymać przez pewien czas w łazience, ale czy on to wytrzyma? Poza tym, musimy pokazywać dom potencjalnym klientom, więc to kolejny problem techniczny. No i na koniec - mamy dwa swoje koty, które widują się z nim przez szybę drzwi tarasowych i nasz kocur ewidentnie nie pała do niego sympatią (kotka go toleruje), więc dochodzi czynnik stresu dla obu kocurów. Kurczę, kompletnie nie wiem jak z tego wybrnąć, a zależy nam na tym kocie :strach: Z góry dziękuję za odzew i pozdrawiam

Wiedźma_00

 
Posty: 9
Od: Śro lut 08, 2017 13:31

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], smoki1960 i 61 gości