wlasnie wrocilam z wizyty u mojej babci i jestem przerazona. moja babcia w zimie przygarnela malutkiego zabiedzonego kociaka. jak okazalo sie, ze to kotka zaproponowalam, ze na pocztku lata wezme ja na tydzien do siebie i wykastruje. babcia jednak caly czas przekonywala mnie, ze kocina jest na to jeszcze za mala. rzeczywscie byla strasznie malutka i drobniutka, zreszta nie chcialam babci na sile kota odbierac. dzisiaj okazalo sie, ze kotka jest w zaawansowanej ciazy i juz jest umowiona ciotka do 'zalatwienia' kociat tuz po porodzie

. na dodatek kotka zostala 2 dni temu odrobaczona

. zaproponowalam babci, ze za 2-3 miesiace zabiore od niej cala wesola gromadke i matke wykastruje, a malym poszukam domu (jeden moglby wrocic z powrotem).
oczywiscie mam do was pare pytan: czy to odrobaczanie bardzo zaszkodzi kotce i malym? czy w ktorejs warszawaskiej klinice wet moznaby przechowac kotke po zabiegu w dobrych warunkach? jesli kotka juz jest dosyc pekata to kiedy spodziewac sie rozwiazania? no i oczywiscie czy ktos chce malego kotka po bialej matce i bezowym (prawdopodobnie) ojcu.
przy okazji dowiedzialm sie, ze moja wielce wyksztalcona i inteligentna ciotka probuje od pol roku ulatwic swojej dachowej kotce zajscie w ciaze

. podobno jakis wet jej to poradzil. kotka jest odratowana po wypadku i do niedawna chodzila jeszcze w gipsie...