Ale mieliśmy wesoły wieczór i noc, ale już dzisiaj udało mi się wyspać. A w ogóle, to się bardzo cieszę, że współlokatorka mnie nie zabiła...
Po południu zastałam qpala jakiego w życiu nie widziałam (w kuwetce oczywiście). Jak wróciłam do domu i tradycyjnie poległam na podłodze, żeby wygłaskać moją trójcę, z łazienki dobiegło mnie głośne „miau, miau, miau”, Kochany Paragrafek tak pięknie się przywitał, później dostał mizianki i papu a ja w trwodze czekałam na powrót współlokatorki. Kocurro chyba wyczuł moje zamiary i sam się wypuścił z łazienki, no ale tak właśnie miało być (nie miałam sumienia trzymać Go w tej klitce).
Zrobił rekonesans po pokoju, Peściak zwiał, Żagielki fuczały i prychały na Nowego. P-f znalazł sobie miejscówkę za kanapą w zwiniętym materacu, później przeniósł się na ramie kanapy, ło matko! Ja On pięknie wyglądał... O dziwo w ogóle nie burczał na rezydentów. Małe się pochowały, ale Grocik długo nie wytrzymał w ukryciu, postanowił działać, Jak Paragrafek poszedł na przechadzkę do kuchni, Grocik staną u progu pokoju i za żadne skarby nie pozwolił wejść Nowemu do pokoju, tak warczał, że mało nie padłam trupem. Sterroryzowany Paragraf siedział nieruchomo i łypał z dala na mnie tymi swoimi pięknymi oczętami. Postanowiłam na razie nie ingerować, towarzystwo musi same się dogadać. No i w końcu terror ustał...
Paragraf był uprzejmy zapoznać się z Peściakiem. On jest boski! Wiecie jak pięknie to wyglądało? P-f się rozłożył w kuchni, jak Peściak podchodził z noskiem, P-f wyciągną do niego długą przednią łapkę i pozwolił Mu powąchać, ale jak poczuł kontakt z noskiem Pesto, to się podrywał i siadał na baczność. Myślę, że to nie przypadek, to była identyczna sytuacja, jaka odbyła się w niedziele wieczorem kiedy Peściak wślizną się do łazienki...
W nocy, co jakiś czas słyszałam wrzaski, warczenie i gonitwę, ale wszyscy wyszliśmy bez szwanku.
Natomiast rano... W prawdzie obaj Panowie na „P” próbowali bawić się ze sobą, ale Maluchy

chodziły za tym grzeczniutkim Nowym, prychały, warczały, burczały, fuczały (co jeszcze koty robią?), a co gorsze zaczęły się tłuc między sobą, nigdy tego nie było, czy Oni czują się zagrożeni i uczą się walczyć?
A teraz niedobra wiadomość, Paragrafek wczoraj wieczorem trzy razy zwymiotował takim żółtawym płynem bez żadnych resztek jedzenia. W nocy i rano już nic nie znalazłam.
