CK ADOPCJE NA ODLEGŁOŚĆ(64)Estelle i Gwiazdeczka mają domy:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 29, 2007 20:51

Myszka.xww pisze::ryk:

to nie jest smieszne :twisted:
malce nawet tunczyka wpierniczaja az im sie uszy trzesa :twisted:

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro sie 29, 2007 20:53

Dzień drugi podawania tabletek na odrobaczenie Tenorkom.: dziś poszło mi jeszcze gorzej niż pierwszego dnia. :oops: Tabletki podane, ale przyszło mi za to zapłacić wysoką cenę... Przelałam krew (na szczęście tylko własną) w walce z robalami, ehhh... Obrazek
Obrazek

grrr...

 
Posty: 15640
Od: Pon paź 09, 2006 19:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 29, 2007 21:08

Potrafię sobie to wyobrazić. Gdy odbierałam od Ryśki Brucka i Panią Walewską, pokazała mi jak się podaje tabletki kotom. Wzięła najbardziej niechętnego do tego kota, podała i już. Jakieś 3 sekundy jej to zajęło.

Gdy jednak trzeba było Brucki odrobaczyć, Ryśka odebrała dobre 2 telefony ode mnie, z czego przy drugim wybełkotałam przerażona "Pani Walewska się pieni... Biega i pieni...". W ten sposób dowiedziałam się, że miałam rację, zanosząc na karmienie tabletkami mojego 6kilogramowego kocura "rodzinnego" do mieszkającego w pobliżu weterynarza ^_^ . A na Brucki, a zwłaszcza na wyjątkowo oporną "tabletkowo" Panią Walewską znalazłam sposób. I nie jest to już, jak na początku, zawijanie kociaków w koc i w ręcznik, chociaż to też TROCHĘ pomagało. Teraz, gdy już włożę tabletkę do saaamego gardła, a one i tak nie chcą, bestie uparte przełknąć, kapię im jogurtem naturalnym na noski. I tabletka zostaje połknięta, i humory się Kociastym poprawiają.

Ale przed odnalezieniem sposobu ile krwi przelałam.. to już tylko Brucki wiedzą:).
"Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy..."

luelka

 
Posty: 4356
Od: Sob cze 30, 2007 8:14
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 29, 2007 21:14

aassiiaa pisze:
Myszka.xww pisze::ryk:

to nie jest smieszne :twisted:
malce nawet tunczyka wpierniczaja az im sie uszy trzesa :twisted:


:ryk: :twisted:

Arabelka kradnie duze psie chrupki. I z nimi spiernicza :twisted:
Ostatnio edytowano Śro sie 29, 2007 21:16 przez Myszka.xww, łącznie edytowano 1 raz

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro sie 29, 2007 21:16

A CGwiazdeczka złapała dzisiaj płat fileta z pangi i trzymając toto w pysku śmignęła jak przeciąg!!! A warczała jak prawdziwa puma :) Widok obłędny :)
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 29, 2007 21:20

luelka pisze:Potrafię sobie to wyobrazić. Gdy odbierałam od Ryśki Brucka i Panią Walewską, pokazała mi jak się podaje tabletki kotom. Wzięła najbardziej niechętnego do tego kota, podała i już. Jakieś 3 sekundy jej to zajęło.

Gdy jednak trzeba było Brucki odrobaczyć, Ryśka odebrała dobre 2 telefony ode mnie, z czego przy drugim wybełkotałam przerażona "Pani Walewska się pieni... Biega i pieni...". W ten sposób dowiedziałam się, że miałam rację, zanosząc na karmienie tabletkami mojego 6kilogramowego kocura "rodzinnego" do mieszkającego w pobliżu weterynarza ^_^ . A na Brucki, a zwłaszcza na wyjątkowo oporną "tabletkowo" Panią Walewską znalazłam sposób. I nie jest to już, jak na początku, zawijanie kociaków w koc i w ręcznik, chociaż to też TROCHĘ pomagało. Teraz, gdy już włożę tabletkę do saaamego gardła, a one i tak nie chcą, bestie uparte przełknąć, kapię im jogurtem naturalnym na noski. I tabletka zostaje połknięta, i humory się Kociastym poprawiają.

Ale przed odnalezieniem sposobu ile krwi przelałam.. to już tylko Brucki wiedzą:).


Ja z moją Zuzią rezydentką (forumową Goplanką) też do weta na odrobaczanie chodzę. Rysia radziła mi, żeby po tabletce dać im "coś dobrego" na smaka - trochę masła na palcu. Wczoraj to wypróbowałam - one nie zlizywały, one mi od razu jeszcze ten biedny palec chciały odgryźć! Dziś nawet bez masła i tak wygryziona i wydrapana jestem do cna... Jutro kolejna batalia... Oby przynajmniej nie wypluwały...
Obrazek

grrr...

 
Posty: 15640
Od: Pon paź 09, 2006 19:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 29, 2007 22:06

chyba wpychac tabletek do gardla nie umiecie 8) :wink: :lol: :lol: :lol:
ja sie nauczylam bezposrednia byc - tabletka do gardla, popchnieta palcem, dziob przytrzymany, gardelko pomasowane i juz :wink: nawet panikara Telma sie daje tak wrobic :lol:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sie 29, 2007 22:13

Beata pisze:chyba wpychac tabletek do gardla nie umiecie 8) :wink: :lol: :lol: :lol:
ja sie nauczylam bezposrednia byc - tabletka do gardla, popchnieta palcem, dziob przytrzymany, gardelko pomasowane i juz :wink: nawet panikara Telma sie daje tak wrobic :lol:


Ale ja próbuję wpychać do gardła! Ale po drodze są jeszcze ząbki-igiełki i las pazurków! (no i zawsze myślę sobie, jak ja bym się czuła, gdyby mi ktoś wpychał cokolwiek palcem głęboko do gardła... :oops: i to jest chyba mój największy błąd w tym wszystkim... :oops: - jutro sobie położę kartkę przed sobą: "nie myśleć -robić"...) No i jeszcze - te kotki są takie małe i delikatne... i tak się wiercą, łatwo mi się wywijają, bo nie chce im krzywdy zrobić. :roll:
Obrazek

grrr...

 
Posty: 15640
Od: Pon paź 09, 2006 19:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 29, 2007 22:21

no maluchom zawsze ciezej, bo gardziolko mniejsze a nasze palce caly czas tak samo grube :wink: :lol:

u nerwuski Bajki sprawdza sie chwyt " na drapak"
ona wskakuje na polke drapaka w nadziei na cos do jedzenia :roll:
obracam ja tak, zeby byla w strone rury drapaka i odchylam ciut do tylu - chwyta wtedy przednimi lapkami rure
no to laduje tabletke :wink: :lol:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sie 29, 2007 22:27

Beata pisze:u nerwuski Bajki sprawdza sie chwyt " na drapak"
ona wskakuje na polke drapaka w nadziei na cos do jedzenia :roll:
obracam ja tak, zeby byla w strone rury drapaka i odchylam ciut do tylu - chwyta wtedy przednimi lapkami rure
no to laduje tabletke :wink: :lol:

interesujacy opis :roll: :D :D

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw sie 30, 2007 1:02

luelka pisze:
Ale przed odnalezieniem sposobu ile krwi przelałam.. to już tylko Brucki wiedzą:).

Brucki z zasady maja charrrakterki :lol:
U mnie Brucek to wodz i indywidualista. Na szczescie ;) rzadkie wizyty u weta koncza seria bluzgniec oraz jedna wygieta igla (tak sie napial, ze mial tylek twardy jak kamien) oraz obezwladnionym kotem.

Usciskaj swoje Brucki od cioci Anji 8)
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Czw sie 30, 2007 8:25

Ja Gwiazdeczce owijalam tablekę w plasterek szynki cielęcej :) i zjadała wszystko ze smakiem i bez prblemu.
A swoją drogą co słychać u Mirusia i u Nila??
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 30, 2007 8:28

Bez, miło Cię widzieć (czytać) znów :D
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw sie 30, 2007 9:22

:)
Wróciłam z urlopu i złapałam jakiegoś "doła" pourlopowego. Dobrze, że są mruczące koty :). A Bartek, mój syn, może być psychologiem kocim ;) Gwiazdeczka siedzi u niego spokojnie na rękach, mruczy i daje się głaskać ile tylko chce:). Tyko jemu!
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 30, 2007 9:25

Terapia behawioralno-jogurtowa na traumę tabletkową naprawdę zaczyna działać. Dzisiaj kociaki ustawiły się w kolejce po rutinoscorbin... :> poza tym przełykają tabletki na wyścigi, bo Obopólne Podkradanie i Zlizywanie Sobie Jogurtu z Nosków stało się doskonałą mobilizacją.

Natomiast ciągle się zastanawiam, czy nie przyniosłam od Stachurki i Andromedy pcheł. Andromeda bowiem, zwana przez Anię pieszczotliwie Medzią, podczas mojej ostatniej wizyty miała nieprzeciętnie bogate życie zewnętrzne. Oczywiście - głównie ze względu na koci katar - od razu po powrocie od Ani rzeczy wyprałam a sama się wykąpałam, nie zbliżając się do kociaków wcześniej ani na kawałek. Utopiłam jedną, ale za to solidnie utuczoną, pchełkę.

Tylko że. Koty się nie drapią. Mój Bartek się nie drapie. Za to ja jestem nieprzeciętnie pogryziona. I to z dnia na dzień bardziej! Przetrzepałam pościel, i nie ma ani śladu insektów. Posłanko dla kotów - czyste. Ręczniki, koce - bez śladu życia. Już nie mam pomysłu co z tym zrobić:). Widocznie to są jakieś niewidzialne pchełki luelkowe. Zmutowane, oj zmutowane:).

Brucek i Pani Walewska śpią właśnie na mojej torebce czule w siebie wtulone.. piękny widok. Naprawdę. Taki śliczny czarno-biały, dwugłowy kłębuszek:).
"Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy..."

luelka

 
Posty: 4356
Od: Sob cze 30, 2007 8:14
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości